Półtora roku od zamachu stanu sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej jest wciąż napięta, a pokój pozostaje odległym marzeniem.
W kraju panuje powszechna anarchia, stąd wciąż tysiące ludzi chroni się przy kościołach i parafiach dających im względne poczucie bezpieczeństwa. „Kościół katolicki wraz z miejscowymi imamami włącza się w pokojowy dialog nawołując m.in. do złożenia broni” – mówi pracujący od kilkudziesięciu w tym afrykańskim kraju włoski karmelita, o. Federico Trinchero.
„Wciąż krąży bardzo dużo broni. Nawet jak jej nie widzimy, to słychać ciągle strzały – mówi o. Trinchero. - Kilka tygodni temu przeprowadzono w różnych miastach operację składania broni. Trochę jej zebrano, ale o wiele więcej pozostaje wciąż w rękach ludzi. Wydaje mi się, że działania ONZ nie do końca są skuteczne… Bez wątpienia obecność sił pokojowych daje poczucie względnego bezpieczeństwa i nadzieję na to, że sytuacja się nagle nie pogorszy. Nie ma co się jednak łudzić, że pokój szybko powróci. Kraj jest naprawdę zniszczony i to nie tylko materialnie, ale przede wszystkim moralne: ludzie stracili nadzieję, nie widzą perspektyw na przyszłość. Ufajmy, że prawdziwy pokój powróci jak najszybciej. Prosimy by wspólnota międzynarodowa, która koncentruje swe działania w wielu zapalnych zakątkach globu, nie zapominała jednak o Republice Środkowoafrykańskiej”.
W naznaczonym wojną kraju nie brakuje też gestów solidarności. Chrześcijanie z miasteczka Bozoum zorganizowali ostatnio akcję pomocy dla 200 muzułmańskich kobiet i dzieci. Ich mężowie w ubiegłych miesiącach często napadali na miejscowych chrześcijan. „Moi parafianie kolejna raz zaskoczyli mnie swą ogromną otwartością i wielką wiarą – wyznaje pracujący w Bozoum włoski karmelita o. Aurelio Gazzera. – Przynosząc jedzenie dla potrzebujących nie patrzyli na doznane krzywdy tylko na to, że ci ludzie potrzebują pilnie wsparcia”.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.