Ściany w korytarzu Oddziału Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka zakrywają dziesiątki zdjęć uśmiechniętych maluchów. To tylko niektóre z dzieci, które uratowano w bardzo wczesnej fazie ciąży.
Dariusz i Iwona Niewadziszowie wierzyli, że ich Przemek będzie żył. Chociaż lekarze w innym szpitalu powiedzieli, że to niemożliwe. Z łożyska w brzuchu mamy zostało może 10 proc. Gdy Przemek postanowił przyjść na świat ważył zaledwie 580 gram. Miał 33 tygodnie życia pod sercem mamy i wielkie pragnienie, by cieszyć swoim istnieniem także tatę. Lekarze na Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka walczyli o niego przez 3,5 miesiąca. Był pierwszym pacjentem kliniki. Gdy opuszczał szpital ze szczęśliwymi rodzicami ważył "już" 2,6 kg. A gdy już wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, w ubiegłym roku u Przemka zdiagnozowano nowotwór wątroby. Przeszli rodzinny przeszczep, fragment swojej wątroby oddał synowi pan Darek. - Nie mogliśmy się poddać, modliliśmy się o jego zdrowie - wspomina.
Takich pacjentów Oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka miał już około tysiąca.
Tomasz Gołąb /Foto Gość Na otwarcie przyszli z rodzicami podopieczni kliniki: Joasia, Kaja, Amelka i Pawełek. I oczywiście Przemek z mamą Iwoną i tatą Dariuszem - Rocznie hospitalizujemy około 200 wcześniaków i noworodków ze schorzeniami wrodzonymi, w tym skrajnie niedojrzałych, ale co roku ich przybywa, więc dotychczasowe pomieszczenia okazały się za małe - mówi ordynator oddziału, Jacek Witwicki, który wraz z Hanną Gronkiewicz-Waltz otworzył właśnie nowy pododdział kliniki.
Dwukrotnie większa placówka powstała w pomieszczeniach dawnej apteki. Na 245 m2 zmieszczono cztery stanowiska opieki ciągłej, wyposażone m.in. w stanowiska do "kangurowania" wcześniaków, dwa stanowiska dla noworodków wymagających izolacji, dwa dla powtórnie hospitalizowanych oraz specjalną strefę "hotelową" dla mam. Dzięki temu będą miały większy udział w leczeniu i rekonwalescencji. Dla wcześniaków karmienie piersią jest jednym z kluczowych sposobów ograniczających ciężkie powikłania.
Posługę na oddziale, ale także innych klinikach Szpitala Bielańskiego pełni o. Marian Kujaczyński, kamilianin.
- Jestem każdego dnia, odprawiam Mszę św., przychodzę do potrzebujących pacjentów. Często też jestem proszony, by na tym oddziale udzielić dziecku chrztu. Co roku jest ich ok. 30 - mówi.
Na otwarcie pododdziału przyszli też z rodzicami podopieczni kliniki: Joasia, Kaja, Amelka i Pawełek. I oczywiście Przemek z mamą Iwoną i tatą Dariuszem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.