Zanim zdecydujemy się na przeprowadzanie zabiegu in vitro - oczekujemy od pary deklaracji o tym, że zamrożone zarodki zostaną w przyszłości wykorzystane. I tak się zazwyczaj dzieje. Mamy pacjentów, którzy dzięki metodzie in vitro mają nawet pięcioro dzieci - mówi "Polsce" dr Katarzyna Kozioł kierownik laboratorium w Klinice Leczenia Niepłodności Novum.
- We współczesnym świecie zapłodnienie metodą in vitro staje się chyba koniecznością - mówi dziennikarka. - Jak wiele trzeba w laboratorium "wyprodukować" zarodków, żeby doszło do ciąży? - Zwykle pobieramy od kobiety około 10 komórek jajowych i zapładniamy je. Z tego średnio powstaje około 7 embrionów. Kobiecie wszczepiamy najwyżej dwa. Ilość zależy od wieku kobiety - jeśli jest młodsza często wystarczy jeden zarodek. Prawdopodobieństwo, że do ciąży dojdzie przy wszczepieniu świeżego zarodka wynosi ok. 40 proc. Pozostałe embriony mrozimy. Są do wykorzystania kiedy para będzie starała się o kolejne dziecko. - Czyli większość zarodków jednak ginie. Czy lekarze mnożą szanse zarodków wybierając te, które najlepiej rokują? - Wybieramy te, które są najsilniesze, najlepiej rozwinięte i dają największe prawdopodobieństwo że dojdzie do ciąży. - Zarodki podobno można jednak mrozić tylko przez 5 lat. Potem już się nie nadają. - Kiedyś uważano, że po pięciu latach zarodki stają się bezwartościowe i powinny zostać zniszczone. To nieprawda. Dzięki nowoczesnym metodom mrożenia w ciekłym azocie rodzą się dzieci z embrionów, które były przechowywane w nim nawet przez 12 lat. - Co się dzieje z zamrożonymi zarodkami jeśli para nie chce mieć wiecej dzieci? - W niektórych krajach na Zachodzie prawo pozwala takie zarodki zniszczyć po pięciu latach od momentu zamrożenia. W Polsce jak wiemy nie ma żadnych uregulowań w tym zakresie dlatego każda klinika leczenia niepłodności ustala sobie własne zasady. My zanim zdecydujemy się na przeprowadzanie zabiegu in vitro oczekujemy od pary deklaracji o tym, że zamrożone zarodki zostaną w przyszłości wykorzystane. I tak się zazwyczaj dzieje, mamy pacjentów, którzy dzięki metodzie in vitro mają nawet pięcioro dzieci - mówi Kozioł. - Na wszelki wypadek prosimy też o podpisanie deklaracji, ze gdyby z jakiś powodów para nie zdecydowała się na kolejne dziecko, zarodki mogą zostać oddane do adopcji. Uważam, że adopcja embrionów to jedyne, co w takiej sytuacji można zrobić. Absolutnie nie godzę się na ich niszczenie - dodaje. - Są jednak pary, które nie wyobrażają sobie, że mogłyby oddać swoje embriony? - Wtedy zapładniamy tylko dwie komórki, które później wszczepiamy kobiecie.W takim wypadku nie ma embrionów nadliczbowych do zamrożenia.Taka decyzja zmniejsza jednak szanse na ciążę - mówi Kozioł. Przekonuje też, że w jej klinice nigdy nie selekcjonuje się zarodków, a jedynie ocenia ich szanse na zapoczątkowanie ciąży. - Wszystkie powstałe nadliczbowe zarodki zamrażamy. Przeżywa zwykle ok. 80 proc. z nich - dodaje.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.