Od ponad 20 lat 68-letni kapłan Jin Feng Zhi opiekuje się duchowo ok. 200 wioskami w parafii Long Tun z diecezji Xian Xian (Sienhsien). Ten poruszający się o lasce i żyjący skromnie kapłan jest dla swych parafian "żywym obrazem Jezusa".
Duchowny przyjął święcenia kapłańskie w 1985 i niemal od razu zaczął pracować w swej obecnej parafii. Gdy obejmował tam posługę, mieszkało w niej niespełna 200 katolików, w dodatku rozproszonych po kilkudziesięciu okolicznych wioskach i nie mających własnego kościoła. Dziś jest ich ponad 5 tys. w przeszło 200 miejscowościach i mają oni do dyspozycji 20 świątyń. Na ścianie niezwykle skromnego mieszkania ks. Jina wisi mapa, upamiętniająca chrzty z ostatnich lat: od 97 w r. 2002 do 580 – w 2007. W ubiegłym roku, w następstwie surowych egzaminów z prawd wiary, wprowadzonych przez kapłana w celu poprawy formacji katechumenów, było 345 nowo ochrzczonych. Tylko na Wielkanoc br. ks. Jin ochrzcił 280 osób. Za jego przykładem w rozległej parafii powstała grupa katechetów, którzy głoszą Ewangelię niczym apostołowie, którzy szli za Jezusem. Gdy tylko ktoś poprosi go o udzielenie mu sakramentów lub chce dowiedzieć się czegoś o wierze, kapłan zostawia swe dotychczasowe zajęcie, nawet jeśli jest to jedzenie lub zastrzyk, który musi sobie zrobić, gdyż jest cukrzykiem, i wychodzi do danej osoby. Nigdy przy tym nie przyjmuje zaproszenia na jakiś posiłek u innych, gdyż – jak mówi – „jeśli kapłan pali papierosy, pije lub je u innych, nie sprzyja to ewangelizacji”. Gdy trzy lata temu dwudniowe ulewne deszcze zniszczyły drogę łączącą jedną z wiosek ze światem, ks. Jin musiał wykazać się niezwykłym poświęceniem, aby dotrzeć na umówione tydzień wcześniej spotkanie z pewnym wieśniakiem nt. wiary. Ten ostatni nie spodziewał się nawet – ze względu na niepogodę – że duchowny przyjdzie do niego. Tymczasem przyszedł on do jego domu przemoczony i zabłocony, podpierając się swą zwykłą laską. Pokonał pieszo 15 km w ulewnym deszczu. Dzisiaj ludzie ci i niektórzy ich sąsiedzi są gorliwymi katolikami. Za każdym razem gdy wierni przynoszą schorowanemu kapłanowi jakiś produkt żywnościowy: jaja, owoce czy ciasta, natychmiast zanosi on je do domu starców lub do przytułku dla dzieci. Mówi przy tym skromnie: „Jestem zwykłym grzesznikiem. Jeśli mogłem zrobić cokolwiek, to tylko dzięki Panu, dzięki prowadzeniu mnie przez Ducha Świętego. Nie mogę pozwolić, aby przypisywano mi zasługi Pana”. Główną troską tego starszego kapłana jest formacja wiernych, gdyż – jak mówi – „dzisiaj ludzie są znacznie bardziej wykształceni niż dawniej i jeśli wierzący nie mają odpowiedniej formacji, jakże mogą ewangelizować innych?”. Dawniej ks. Jin dawał nowo ochrzczonym święte obrazki lub medaliki, dziś obdarowuje ich zawsze Biblią, książkami o tematyce religijnej, prenumeratą pism katolickich. Tylko w br. zaabonował 280 egzemplarzy dziennika katolickiego „Faith” (Wiara) dla swej parafii. Jego parafianie modlą się za swego proboszcza i życzą mu, aby jak najdłużej mogli oglądać jego nieco przygiętą postać, wspierającą się na lasce, z rulonem obrazków pod pachą, z suchym chlebem i wodą w płóciennej torbie, idącego do swych wiernych. „W księdzu Jin Feng Zhi ujrzeliśmy Jezusa” – mówią o nim parafianie z Long Tun.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.