Muzeum Historii Katowic - za sprawą wystawy oraz wydanego w związku z nią albumu - postanowiło przypomnieć nam postać Józefa Kidonia.
Ów żyjących w latach 1890-1968 artysta, był w okresie międzywojennym jednym z najpopularniejszych katowickich malarzy-portrecistów, a pozowanie mu było dla ówczesnych elit górnośląskich prawdziwym zaszczytem. Dziś jest to postać niemal zupełnie zapomniana - a szkoda... Na portretach jego pędzla zobaczyć możemy między innymi Piłsudskiego, Ligonia, bratanicę kardynała Hlonda, czy też wojewodę, Michała Grażyńskiego. Nie brak w jego dziełach także rubasznej atmosfery znanej ze scen biesiadnych mistrzów holenderskich, impresjonistycznych pejzaży, czy szkiców inspirowanych epoką włoskiego renesansu. To, co jednak szczególnie zwróciło moją uwagę w poświęconym mu albumie, to wzmianka o wystawie z 1931 roku, zatytułowanej „Polska Sztuka Religijna”, w której i Kidoń uczestniczył. Zorganizowano ją w monumentalnym gmachu Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach i była to w owych czasach największa wystawa sztuki religijnej w Polsce. Otworzył ją właśnie Grażyński, dla którego „śląskość była wymysłem jeszcze większym niż góralskość” – jak pisał o nim na łamach „Wprost” Rafał Geremek. Ciekawe to były czasy… „Gość Niedzielny” wydawał wówczas niemieckojęzyczny dodatek „Der Sontagsbote”, który atakowany był zarówno za proniemieckość przez sanacyjną prasę popierającą Grażyńskiego, jak i - w późniejszych czasach - przez zarzucających mu antyniemiecką agitację hitlerowców. Obie strony kompletnie nie zauważały przewijającej się przez łamy przedwojennego „Gościa” tezy głoszącej „że problemy narodowościowe kapłan powinien rozwiązywać w duchu Chrystusowym patrząc tylko na dusze sobie powierzone” – o czym pisał Andrzej Grajewski w publikacji „Twój Gość”. Zresztą przytoczyć warto kilka innych fragmentów z tej książki. Ówczesny redaktor naczelny „Gościa” – ks. Józef Gawlina - podczas I wojny światowej „jako żołnierz armii cesarskiej przebywał na Bliskim Wschodzie”, potem zaś pisywał gwarą do naszego tygodnika felietony, sygnowane mianem Stach Kropiciel. Jego następca, ks. Alojzy Siemienik „studiował, jak wielu kleryków ze Śląska Cieszyńskiego, w seminarium duchownym dla austriackiej części diecezji wrocławskiej w Widnawie na Śląsku Opawskim (…) pochodził z obszaru wielokulturowego i wielowyznaniowego (…) znał język niemiecki i czeski”. Jakże odmienni byli to od Grażyńskiego ludzie, którzy lepiej chyba rozumieli wielokulturową specyfikę tego regionu niż wojewoda, który do jakiegoś stopnia starał się wykorzystać w tamtym momencie sztukę religijną do własnych, propagandowych celów. Szkoda, że tak się wówczas stało, choć warto się w tym miejscu zastanowić, czy i dzisiejsi politycy czasem nie postępują podobnie z Kościołem i religią? Odpowiedzi zaś na to pytanie niech każdy nas udzieli sobie sam...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.