Carla Bruni nie jest przekupką, ale jej głos w sprawach wewnętrznych Kościoła w ciągu kilku godzin obiegł cały świat.
Media mają nową sensację – Carla Bruni, żona prezydenta Francji, publicznie ostro skrytykowała Benedykta XVI. Za co? Może, jako była supermodelka, za to, jak się ubiera? Albo jako piosenkarka za to, jak śpiewa? Nie. „Pierwsza dama Francji ostro skrytykowała Benedykta XVI za jego stanowisko w sprawie prezerwatyw” – czytamy w jednej z gazet. Można to potraktować jako nieprzemyślany wyskok, wzruszyć ramionami, rzucić zgryźliwą uwagę, że za chwilę przeczytamy w Internecie i na pierwszych stronach dzienników surowe potępienie Benedykta XVI w wykonaniu którejś z naszych rodzimych „gwiazd”, znanych głównie z tego, że są znane. Ja jednak bym wypowiedzi Carli Bruni nie lekceważył. Nie tylko dlatego, że złamała obowiązującą we Francji tradycję, w myśl której żona prezydenta nie wypowiada się w kwestiach religijnych. Nie tylko dlatego, że coraz wyraźniej widać, iż pani Carla oprócz swojego zdania w rozmaitych kwestiach ma też ambicje aktywnego udziału w życiu publicznym oraz politycznym i nie zamierza być tylko ładnym dodatkiem do swego aktualnego partnera. Przede wszystkim dlatego, że jak napisał jeden z dzienników, „Bruni trafiła zapewne w to, co myśli wielu Francuzów, nawet praktykujących”. A także dlatego, że pani Carla swoje problemy z wiarą uzasadniła negatywnym stosunkiem Kościoła do antykoncepcji. Jak doniosła inna gazeta, w wywiadzie dla magazynu „Femme Actuelle” Bruni powiedziała, że pod wpływem nauczania Kościoła dotyczącego regulacji narodzin stała się „dogłębnie świecka”. Dawno temu Kościół nie lekceważył faktu, że o tym, czy Maryja jest Matką Boga, dyskutowały przekupki na rynku. Carla Bruni nie jest przekupką, ale jej głos w sprawach wewnętrznych Kościoła w ciągu kilku godzin obiegł cały świat. Taki głos dla niejednego człowieka przeżywającego trudności w życiu zgodnym z Ewangelią, może się stać doskonałym uzasadnieniem, aby zrezygnować z wysiłku i całą winę zrzucić na Kościół za jego „nieżyciowe” nauczanie. A stąd już prosta droga, aby za swoje problemy z wiarą obwinić samego Boga. Równocześnie z informacją o krytycznej wypowiedzi Carli Bruni pojawiła się wiadomość, że emerytowany kardynał Carlo Maria Martini wskazał na potrzebę większego otwarcia Kościoła na rozwiedzionych, którzy zawarli ponowne związki. „Dzisiaj jest niemało zakazów i norm, które nie zawsze są rozumiane przez zwykłego wiernego - powiedział kardynał Martini, znany z przedstawiania kontrowersyjnych i śmiałych poglądów. - Z tego powodu Kościół wydaje się trochę oddalony od rzeczywistości” – czytamy w jednym z portali. News zatytułowany jest „Zapowiedź przełomu w Kościele katolickim?”. Kard. Martini nie powiedział niczego sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Ale ilu internautów czytając tę wiadomość tak właśnie pomyśli? Ilu dojdzie do wniosku, że między Carlą Bruni a kard. Martinim nie ma żadnej różnicy, więc nie trzeba się tym, co Kościół głosi, przejmować i można uważać się za dobrego katolika żyjąc całkowicie po swojemu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.