W środę wieczorem w Warszawie rozpoczęło się posiedzenie Rady Krajowej PO, która ma zatwierdzić listy wyborcze partii i wybrać jej nowego sekretarza generalnego.
W ubiegły piątek zarząd PO ostatecznie dopracował listy wyborcze do Sejmu i Senatu, przyjęte na wcześniejszym posiedzeniu - 7 sierpnia.
Po tym posiedzeniu zarząd ustalił, że "jedynkami" list PO będą m.in. premier Ewa Kopacz - w Warszawie; wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak - w Wałbrzychu, szef MSZ Grzegorz Schetyna - w Kielcach, wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski - w Krakowie, minister zdrowia prof. Marian Zembala - w Katowicach, minister sportu Adam Korol - w Gdańsku, a rzecznik rządu Cezary Tomczyk - w Sieradzu.
Nie wiadomo, czy i skąd wystartuje były europoseł Paweł Zalewski - który miał być "trójką" na podwarszawskiej liście PO, a ostatecznie zaproponowano mu Radom. W minioną sobotę premier Ewa Kopacz mówiła dziennikarzom, że zarząd czeka do środy na decyzję i odpowiedź Zalewskiego. Zalewski z kolei odpowiada, że nie chce być spadochroniarzem, o czym mówił już jednemu z członków zarządu.
Po zarządzie 7 sierpnia w reakcji napisał na Twitterze: "mam nadzieję na wzmocnienie Platformy, ale z panami Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania Polaków". Zarząd przyjął wówczas propozycję Kopacz, by listę w okręgu podwarszawskim otwierała marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, a drugie miejsce otrzymał b. polityk PiS, a obecnie doradca premier, Michał Kamiński. Okazało się też wtedy, że PO nie wystawi własnego kandydata do Senatu w okręgu podwarszawskim, gdzie zamierza startować m.in. były wicepremier i b. szef Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych.
Komentarze wywołała też decyzja, by Schetyna - który jest politykiem z Dolnego Śląska i od lat zdobywał tam mandat - startował w tegorocznych wyborach z pierwszego miejsca listy w Kielcach.
Odnosząc się do tego kierująca Platformą premier Ewa Kopacz mówiła na początku sierpnia, niedługo po posiedzeniu zarządu, PO potrzebuje liderów, "czyli mocnych twarzy, ludzi, którzy przede wszystkim mają pomysł, mają energię w sobie i podjęli się bardzo ciężkiej pracy - pracowania na terenach najtrudniejszych". Dodała, że takim terenem jest Świętokrzyskie. "Ja jestem przekonana, że dzisiaj lider PO takiej rangi, były wicepremier, a obecnie minister spraw zagranicznych, jak Grzegorz Schetyna, powtórzy sukces swojego konkurenta" - stwierdziła wówczas Kopacz.
Sam Schetyna pytany przed posiedzeniem Rady jak się czuje jako lider listy w regionie świętokrzyskim, odpowiedział: "Poczekajmy na głosowanie". Nie odpowiedział z kolei na pytanie, czy będzie chciał jakichś zmian na listach.
Schetyna był też pytany o doniesienia TVN, że z listy PO do Sejmu miałby startować b. polityk PiS Ludwik Dorn, a do Senatu z poparciem PO kandydować miałby b. polityk SLD Grzegorz Napieralski. "Zobaczymy. Wszystko przed nami. Dużo się będzie działo" - odpowiedział. Odnosząc się do Dorna powiedział: "Słyszałem że szuka swojego miejsca i obecności na listach i w przyszłym parlamencie. Ma wielkie oświadczenie i jest osobą o wielkiej historii w polskiej polityce; był marszałkiem Sejmu, także w opozycji demokratycznej, więc intelektualnie, politycznie interesujące i wspierające jeśli chodzi o funkcjonowanie w klubie w przyszłości"
Schetyna stwierdził, że "listy wygrywają jako całość, PO wygra jako całość jako koncepcja przedstawiona wyborcom, a nie poszczególne nazwiska".
Rada Krajowa PO - oprócz zatwierdzenia list wyborczych - ma też wybrać nowego sekretarza generalnego partii. Andrzej Biernat, którego nazwisko przewijało się w tzw. aferze podsłuchowej, na początku sierpnia złożył rezygnację z tej funkcji. Kopacz mówiła już, że bardzo dobrze przemyślała kandydata na to stanowisko. Jak stwierdziła, "będzie to niespodzianka".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.