W 518 lat po kataklizmie, który nawiedził Darłowo, tak, jak przed wiekami, ulicami miasta przeszła procesja pokutno-błagalna. Wielką falę wywołać miało wtedy trzęsienie ziemi i wybuch złóż ropy i gazu na dnie Bałtyku.
Procesja to pamiątka ślubów, jakie składali ówcześni burmistrz i pleban po kataklizmie, który wszedł do historii pod nazwą „Niedźwiedzia Morskiego”. Wówczas to obiecali, że każdego roku po nabożeństwie ku czci Boga, Najświętszej Maryi i wszystkich świętych będą przechodzić z procesją wokół miasta.
Wielką falę wywołać miało trzęsienie ziemi i wybuch złóż ropy i gazu na dnie Bałtyku. 16 września 1497 r. szalejący żywioł spustoszył port, wyrzucając statki na odległość 4 km od brzegu, fale były wysokie jak domy, a woda dojść miała do ołtarza nieistniejącego już klasztoru kartuzów.
Współcześnie procesja rozpoczyna się w miejscu, gdzie morze wyrzuciło statki a mieszkańcy Darłowa znaleźli schronienie, czyli przy kościele pw. św. Gertrudy.
Stamtąd, po uroczystych nieszporach, w asyście rycerstwa, wyruszył pochód wiernych, śpiewając pieśni pasyjne i odmawiając Tajemnice Bolesne Różańca Świętego. Towarzyszyła im figura Matki Boskiej Fatimskiej niesiona przez uczniów Zespołu Szkół Morskich.
Zgodnie z tradycją burmistrz niósł ufundowaną przez siebie świecę, zaś radni miejscy, by zachować symbol jałmużny, częstowali przechodniów specjalnie na ten cel upieczonymi ciasteczkami maślanymi zwanymi dardarami.
Procesję zakończyła Msza św. sprawowaną w kościele Mariackim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.