Szczecin jest miastem wielu różnych uwarunkowań społecznych i kulturowych. Dziękuję jednak Bogu za trudny kontekst społeczny mojego pasterzowania. Dzięki temu moja posługa się pogłębia i staje się bardziej sensowna – mówi metropolita szczecińsko-kamieński.
- Czy w tym kluczu należy odczytywać decyzję Księdza Arcybiskupa o powołaniu Rady Społecznej?
Abp A. Dzięga: Tak, ale nie tylko w tym kluczu. Ten kontekst przyśpieszył w pewnym sensie moją decyzję. Ona jednak wyrasta z sytuacji ogólniejszej. Mam wrażenie, że funkcjonująca od wielu lat Rada Społeczna przy Metropolicie Poznańskim, którą ustanowił abp Stroba, były biskup szczeciński, wyrosła z jego doświadczeń szczecińskich, że to już tam rozważał myśl o powołaniu tej rady. Szczecin jest miastem tylu różnych uwarunkowań społecznych i kulturowych, że połączyć je, zsynchronizować, kompetentnie rozeznać jednemu człowiekowi nie jest łatwo. Stąd też taka rada powinna być dużą pomocą w rozeznaniu, nazywaniu rzeczy po imieniu. A potem już w kontekście sytuacji nazwanych po imieniu również powinna być pomocą w szukaniu pewnych rozwiązań. Ufam, że będzie mi bardzo pomocna.
- Powstanie rady przewidywane jest na wrzesień?
Abp A. Dzięga: Jesienią chciałbym ogłosić pierwsze strukturalne decyzje. To, że rada powstanie, jest już przesądzone i ogłoszone. W tej chwili trwają konsultacje nad jej strukturą wewnętrzną, nad zespołami roboczymi (czy będą trzy, czy cztery) i kto by mógł poszczególne obszary prac prowadzić.
- Podsumowując pierwsze trzy miesiące posługi w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, Ksiądz Arcybiskup zwrócił po pierwsze uwagę na zaskakującą serdeczność ludzi…
Abp A. Dzięga: Potwierdzam…
- …po drugie, na gorliwość księży, którzy niejednokrotnie żyją w ubogich warunkach…
Abp A. Dzięga: Potwierdzam…
- …i po trzecie, na to, o czym Ksiądz Arcybiskup wspomniał obecnie, czyli na mimo wszystko słabe jeszcze myślenie w kategoriach regionu, jeżeli chodzi o władze samorządowe. Czy tak jest?
Abp A. Dzięga: Władze samorządowe rozumieją to dość dobrze. Ja wspominałem o nieco innej kwestii. Widzę mianowicie, że władze samorządowe w terenie – władze miejscowości, miasteczek czy gmin – za mało się angażują w troskę o zewnętrzny wygląd swych miejscowości. A zewnętrzny wygląd, który często nie wymaga dużych inwestycji (chodzi o uporządkowanie dość podstawowych kwestii), wpływa też na mentalność ludzi. W wielu miejscowościach, szczególnie w tych bardzo małych, w osadach popegeerowskich, jest marazm, brak nadziei, przekonanie, że tu już się nic nie uda, że jesteśmy skazani na wymarcie albo jedynie na wegetację, że trzeba tylko stąd wyjechać i gdzieindziej szukać nadziei. Ten marazm i bezradność, a często beznadzieja, umacnia się również w kontekście tych nie zadbanych obiektów, budynków, uliczek. Nie wiem, czy mam do końca rację. Będę to jeszcze musiał zweryfikować w terenie. Gdy chodzi natomiast o cały region Pomorza Zachodniego, to zdaje się, że władze lokalne, samorząd wojewódzki i władze miasta dość dobrze czują potrzebę działania i próbują coś zrobić. Gorzej, że są pozostawieni sami sobie. A w tym regionie sami samorządowcy nie są w stanie wielu rzeczy zrobić bez pomocy z centrum. Problem widzę właśnie w tym zbyt małym zainteresowaniu strony rządowej.
- Jeżeli chodzi natomiast o region kościelny, to wyszedł Ksiądz Arcybiskup z inicjatywą synodu metropolitalnego. Będzie to bodajże drugi, po krakowskim, tego typu synod w Polsce w czasach powojennych. Czemu ma on służyć i kiedy się odbędzie?
Abp A. Dzięga: Rzeczywiście, razem z biskupem koszalińsko-kołobrzeskim Edwardem Dajczakiem oraz biskupem zielonogórsko-gorzowskim Stefanem Regmuntem wiążemy z tym duże nadzieje. Dlaczego w ogóle pojawiła się ta myśl? Ciekawostką jest – ja o tym w ogóle nie wiedziałem wcześniej – że 20 lutego, dzień przed ogłoszeniem mojej nominacji, były urodziny abp. Zygmunta Kamińskiego, mojego poprzednika, postaci bardzo wyrazistej. Dał on bardzo dużo, podobnie jak i jego poprzednicy, Kościołowi szczecińsko-kamieńskiemu. I właśnie 20 lutego przewodniczący poszczególnych komisji synodalnych w ramach synodu archidiecezji, wręczyli abp. Kamińskiemu projekt dokumentów synodalnych z poszczególnych komisji w takim stanie, w jakim w tamtym momencie były one opracowane. Spodziewając się bowiem, że czas posługi abp. Zygmunta się kończy, postanowiono zebrać i wręczyć mu to dzieło, któremu przewodniczył. Stworzono z tego jeden dokument i kiedy przejmowałem kanonicznie archidiecezję szczecińsko-kamieńską, abp Zygmunt Kamiński przekazał mi ten tom projektów uchwał synodalnych. Zobaczyłem, że bardzo wiele przeprowadzonych już badań w ramach synodu diecezjalnego dotyczy źródeł duchowości, tożsamości regionu. I stało się oczywiste, że nie dotyczy to jedynie terenu obecnej archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, ale również diecezji zielonogórsko-gorzowskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Z prostej racji: przez całe dziesięciolecia była to jedna struktura – administracja w Gorzowie. Wystarczy przywołać niezwykły czas posługiwania sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty. Starsi księża do dzisiaj żyją tamtymi czasami, jego wysiłkiem, nadzieją, troskami, inicjatywami. I szybko sobie uświadomiłem, że jeżeli my tych źródeł nie zbierzemy wspólnie, to okaże się, że wszystkie trzy diecezje tworzące dzisiaj metropolię szczecińsko-kamieńską, coś utracą. Gdy natomiast zbierzemy to wspólnie, to zabezpieczymy to o wiele skuteczniej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jest to jego pierwsza wizyta w tym kraju od początku pełnoskalowej agresji rosyjskiej.
"Niech Bóg ma litość dla nas. Niech oświeci sumienia sprawujących władzę".
Siostry ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej zapraszają na tygodniową kontemplację oblicza Matki Bożej.
Donald Trump przyjął nominację Partii Republikańskiej na urząd głowy państwa
Szlachetna Paczka potrzebuje ponad 10 tys. wolontariuszy do przeprowadzenia akcji w całej Polsce.