Szokujące odkrycie w lesie tuż przy Muzeum Stutthof. Fragmenty setek par butów walają się po terenie, na którym w czasie wojny znajdował się niemiecki obóz koncentracyjny. Na buty natrafili spacerowicze.
Obuwie należało najprawdopodobniej do więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych z różnych miejsc w Europie.
- To podeszwy po cywilnym obuwiu, które trafiły do obozu Stutthof i przeznaczone były do obozowych warsztatów szewskich. Więźniowie tam pracujący wykorzystywali wierzchnie części skórne do napraw żołnierskiego wyposażenia m.in. kabur pistoletów, etui do lornetek, rzemyków czy pasków. Podeszwy wyrzucano - tłumaczy dr Danuta Drywa, kierowniczka działu dokumentacyjnego Muzeum Stutthof.
Po zakończeniu wojny, w maju 1945 roku, komisja radziecka, która weszła na teren KL Stutthof, odkryła olbrzymią hałdę sprasowanych trzewików i pantofli. "Wśród tego obuwia znajduje się duża ilość obuwia damskiego i dziecięcego wszystkich lat" - odnotowali Rosjanie.
Według kolejnej inspekcji, która odbyła się miesiąc później, w pozostawionym przez Niemców stosie znajdowało się blisko pół miliona par butów. To kilkukrotnie więcej niż więźniów, którzy przeszli przez obóz w Stutthof. Z zachowanych dokumentów wynika, że trafiało tutaj obuwie do przerobienia z całej Europy.
- Nie wiemy, co działo się ze stertą obuwia znalezioną przez żołnierzy radzieckich. Część tych przedmiotów się zachowała i trafiła do utworzonego w 1962 roku muzeum i jest do dziś częścią naszej ekspozycji. Los większości butów jest nam nieznany. Czasem przychodzą do nas ludzie, którzy w okolicy znajdują pojedyncze sztuki obuwia. Czyścimy je i włączamy do zbiorów - wyjaśnia dr Drywa.
Z kolei według Instytutu Yad Vashem obuwie w obozie Stutthof pochodziło z Auschwitz i należało do zamordowanych Żydów.
Od kilkunastu lat las wokół Muzeum Stutthof jest penetrowany przez poszukiwaczy, przede wszystkim pamiątek po II wojnie światowej. - Dlatego znalezienie fragmentów obuwia nie powinny nikogo dziwić. Tam, gdzie teraz jest las wcześniej znajdował się obóz, więc te rzeczy się tam znajdują - zaznacza Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków w Gdańsku.
Ale dopiero teraz, kiedy o sprawie zrobiło się głośno, zarówno konserwator zabytków, jak i samo Muzeum Stutthof wspólnie zajmą się sprawą.
- Już w lipcu tego roku powiadomiliśmy o znalezisku wojewódzkiego konserwatora zabytków i zapytaliśmy, w jaki sposób możemy zabezpieczyć to miejsce. Wczoraj przyjechał urzędnik, który spisał protokół kontrolny i obiecał, że znalezione przedmioty zostaną zabezpieczone - mówi dr Drywa.
- Ustaliliśmy, że teren powinien zostać przeszukany i uporządkowany. Prace wykonywać będzie Muzeum Stutthof pod nadzorem archeologicznym - informuje M. Tymiński.
Dlaczego wcześniej, dyrekcja muzeum, nie podjęła jakichkolwiek działań w tej sprawie?
- Odkryte obuwie znajduje się na terenie należącym do Lasów Państwowych. Muzeum bez porozumienia z odpowiednimi urzędami nie mogło rozpocząć żadnych działań. Poza tym na takie działanie nie ma odpowiedniego sprzętu, ludzi i środków pieniężnych. Muzeum ma pod swoją opieką ponad 800 tys. dokumentów, które wymagają konserwacji i sporych nakładów finansowych. Stanowią one bezcenny materiał badawczy i są dla nas priorytetem - wyjaśnia dr Drywa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.