Dziennik Polska publikuje opinię dr. Artura Filipowicza SJ, bioetyka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na temat kariomapowania.
To metoda wykorzystywana przy badaniu embrionów poczętych metodą in vitro, która jest dla Kościoła jednoznacznie naganna.
Jeśli chodzi o samą metodę, to należy postawić pytanie: co, wiedząc o ewentualnym zagrożeniu chorobą, my z tą wiedzą zrobimy. Czy rodzice z lekarzami dojdą do wniosku, że jakość życia urodzonego dziecka byłaby niska, utrzymanie zbyt drogie, i podejmą decyzję o zniszczeniu embrionu. Widzę tu analogię z eutanazją, która też ma niby służyć temu, aby chory nie cierpiał. Ale ta wiedza posłużyć może do podjęcia leczenia w trakcie życia płodowego.
Wiem, że stosunek do in vitro i do badań genetycznych zależy od światopoglądu – tego, czy uznajemy człowieczeństwo embrionu, czy nie. Jednak powinniśmy rozmawiać bez inwektyw i rozwiązań siłowych, jak to się teraz dzieje. I rozważyć wszystkie aspekty: bioetyczne, medyczne, ekonomiczne i społeczne, do jakich może doprowadzić stosowanie danej metody w przyszłości. Wszystkich jej zalet i niebezpieczeństw - czytamy.
Od Redakcji:
Warto tę wypowiedź zauważyć, bo zbyt czesto krytykuje się samą diagnostykę preimplantacyjną. Tymczasem problemem jest zagrożenie dla dziecka, które może potencjalnie stworzyć, oraz cel jej wykonywania. Czym innym jest badanie wykonywane w celu stworzenia lepszych możliwości opieki, czym innym w celu dokonania aborcji.
Oczywiście prowadzenie takich badań w przypadku zapłodnienia in vitro ma zwykle na celu selekcję zarodków ze względu na stan zdrowia, czyli stanowi formę eugeniki.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.