Prezydent USA Barack Obama podczas swej pierwszej wizyty w Afryce subsaharyjskiej zaapelował w sobotę w stolicy Ghany do afrykańskich przywódców o położenie kresu brutalnym praktykom antydemokratycznym i korupcji oraz o przyjęcie zasad dobrego rządzenia.
Przemawiając w parlamencie Ghany, jednego z krajów afrykańskich o ustabilizowanej demokratycznej władzy, Obama sformułował fundamentalną, jak podkreślił, zasadę: "Rozwój zależy od dobrego rządzenia. Jest to czynnik, o którym zapomniano w zbyt wielu miejscach i przez zbyt długi czas. Potrzebna jest zmiana, która wyzwoli potencjał Afryki"
Obama nawiązał w przemówieniu do swych afrykańskich korzeni. Międzynarodowe agencje podkreślają, że o tych prawdach w tak bezpośredni sposób mógł przypomnieć na tym kontynencie tylko przywódca, w którego żyłach płynie afrykańska krew.
"Żaden kraj nie stworzy dobrobytu, jeśli jego przywódcy traktują gospodarkę jako źródło osobistego wzbogacenia się, jeśli policję mogą kupić handlarze narkotyków" - powiedział prezydent USA, czyniąc oczywistą aluzję do rzeczywistości pewnych krajów afrykańskich, których z nazwy jednak nie wymienił.
Nikt - mówił Obama - nie zechce inwestować "w krajach, w których rządy zbierają z tych inwestycji śmietankę w postaci 20 proc. bądź w których szef władz portowych jest skorumpowany. Nikt nie chce żyć w społeczeństwie, w którym rządy prawa muszą ustępować miejsca prawu siły lub łapówkarstwu. To nie jest demokracja, lecz tyrania i nadszedł czas, aby położyć temu kres".
"Afryka nie potrzebuje +silnych ludzi+, lecz silnych instytucji. Afryka należy do samych Afrykanów... You can! (Możecie)" - oświadczył, trawestując hasło ze swej kampanii wyborczej, co słuchacze przyjęli z entuzjazmem.
Zapewnił, że Stany Zjednoczone podtrzymają afrykańskich przywódców w podejmowanych wysiłkach. Nawiązał do ogłoszonego poprzedniego dnia na szczycie G8 zobowiązania potęg gospodarczych świata w sprawie wyasygnowania na pomoc najbiedniejszym, głodującym krajom 20 miliardów dolarów w ciągu najbliższych 3 lat, zamiast planowanych początkowo 15 miliardów.
Amerykański przywódca uznał w swym przemówieniu odpowiedzialność, jaką za zacofanie Czarnego Kontynentu ponosi kolonializm. Jednocześnie dodał, mówiąc tytułem przykładu min. o Zimbabwe: "Zachód nie jest jednak odpowiedzialny za zniszczenie gospodarki Zimbabwe w ciągu ostatnich dziesięcioleci ani za wojny, w których wykorzystuje się dzieci jako żołnierzy".
To, że Obama podróżujący ze swą żoną, Michelle i 50-osobową delegacją wybrał Ghanę do złożenia pierwszej wizyty w subsaharyjskiej Afryce, komentowane jest jako wyraz uznania dla stabilizacji demokratycznej w tym kraju, rządzonym przez prezydenta Johna Evansa Attę Millsa.
Ghana była pierwszym krajem afrykańskim, który uwolnił się od kolonialnego panowania. Niepodległa od 6 marca 1957 roku, przeżyła w ciągu pierwszych trzech dziesięcioleci niezależnego istnienia sześć zamachów stanu i rządzona była w ciągu długich okresów przez dyktatury wojskowe.
Jednak od 1992 roku kraj osiągnął znaczną stabilizację demokratyczną i w grudniu ubiegłego roku powstał piąty legalny rząd powołany w wyniku wolnych wyborów.
Z Akry Obama udaje się na wybrzeże atlantyckie, do Cape Coast, leżącego o 160 kilometrów od Akry. Zwiedzi tam min. stary kolonialny fort, w którym niewolnicy uprowadzeni lub kupieni przez handlarzy oczekiwali na transport statkami do Europy i Ameryki.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.