Policjanci z Kłobucka (Śląskie) wspólnie z działaczami częstochowskiej fundacji na rzecz ochrony zwierząt sprawdzają, czy w jednym z kłobuckich gospodarstw zabijano psy, by ich tłuszcz sprzedawać jako lekarstwo. O bulwersującej sprawie poinformował w czwartek zespół prasowy śląskiej policji.
Policjanci z Kłobucka (Śląskie) wspólnie z działaczami częstochowskiej fundacji na rzecz ochrony zwierząt sprawdzają, czy w jednym z kłobuckich gospodarstw zabijano psy, by ich tłuszcz sprzedawać jako lekarstwo. O bulwersującej sprawie poinformował w czwartek zespół prasowy śląskiej policji.
O tym, że coś podejrzanego dzieje się w jednym z kłobuckich gospodarstw, policjantów poinformowali przedstawiciele częstochowskiej fundacji, zajmującej się ochroną zwierząt. Funkcjonariusze podczas przeszukania gospodarstwa znaleźli kilkanaście butelek z tłuszczem. Na posesji było też kilkadziesiąt psów różnych ras, które biegały wolno lub były zamknięte w boksach w zabudowaniach gospodarczych.
Znalezione przedmioty zostały zabezpieczone jako dowód w sprawie, natomiast zwierzęta oddano pod opiekę fundacji. W sprawie została przesłuchana 37-letnia kobieta. Policjanci ustalą, czy doszło do przestępstwa i czy brały w nim udział inne osoby.
Młodszy aspirant Marzena Bednarek z kłobuckiej policji powiedziała PAP, że przesłuchanej kobiecie nie przedstawiono jeszcze żadnych zarzutów. "Najpierw muszą zostać przeprowadzone badania zabezpieczonego tłuszczu. Zostaną też zbadane zwierzęce szczątki znalezione na terenie gospodarstwa" - wyjaśniła Bednarek.
"Przesłuchana kobieta przyznała, że na terenie gospodarstwa dochodziło do zabijania psów i wytwarzania z nich smalcu" - powiedział PAP Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jak dodał, chodzi teraz o dokładne przebadanie zabezpieczonego tłuszczu i ustalenia, kto konkretnie brał udział w procederze. Dopiero wówczas będzie możliwe przedstawienie zarzutów. Postępowanie prowadzone jest pod kątem znęcania się nad zwierzętami i sprzedaży środków spożywczych zagrażających zdrowiu. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Jak powiedziała Bednarek, pierwsze sygnały o procederze policja uzyskała w lipcu i od tego czasu gromadziła materiał dowodowy, ostatnio prokuratura wydała nakaz przeszukania gospodarstwa. Prokurator Ozimek powiedział, że akcję policji poprzedziła prowokacja przeprowadzona przez dziennnikarzy "Gazety Wyborczej" i fundacji "For animals", którzy kupili w gospodarstwie smalec i przekazali go do badań.
Unijni przywódcy planują w lipcu szczyt z przywódcą Chin Xi Jinpingiem w Pekinie
Białoruski funkcjonariusz w mundurze uczestniczył w probie forsowania polskiej granicy.
Zdaniem lidera Konfederacji sprawą powinna zająć się też Państwowa Komisja Wyborcza.
Pomijając polityczny wymiar tego wydarzenia, który Polacy różnie mogą oceniać... To trzeba zobaczyć.
Zaatakowali samo centrum miasta, zabijając 34 i raniąc 117 osób
Rozpoczął się kolejny etap renowacji jednej z najbardziej znanych budowli Stambułu.