Historycy polscy i ukraińscy niejednoznacznie oceniają postać Stepana Bandery. Polski historyk prof. Władysław Filar powiedział PAP, że Bandera ponosi moralną odpowiedzialność za zbrodnie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Zdaniem jego ukraińskiego kolegi Jarosława Hrycaka, zbyt mało wiemy o Banderze jako o człowieku, by oceniać go jednoznacznie.
Stepan Bandera był okresie II wojny przywódcą Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która uczestniczyła w antypolskich akcjach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Według Filara, Bandera był działaczem antypolskim i nie przekonują go usprawiedliwienia, że w czasie wojny nie przebywał ani na terenie Wołynia, ani w Małopolsce Wschodniej, ponieważ wówczas był już internowany przez Niemców w obozie w Sachsenhausen.
"Sądzę, że mimo to jest on odpowiedzialny za zbrodnie dokonywane na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, ponieważ to on stał na czele tej skrajnej frakcji i z jego polecenia działali jego zastępcy. Dlatego on ponosi wielką moralną odpowiedzialność za te wydarzenia, chociaż nie był obecny" - ocenił Filar, który jest autorem m.in. książki "Wołyń 1939-1944. Eksterminacja czy walki polsko-ukraińskie".
Ukraiński historyk Jarosław Hrycak nie zgadza się z tego rodzaju zarzutami, tłumacząc, że Bandera po aresztowaniu przez Niemców latem 1941 r. był izolowany i "nie całkiem rozumiał, co się dzieje w kraju". "Bandera nie był zaangażowany w tworzenie Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA). W pewnym momencie był nawet przeciwny jej powstaniu. (...) Miał zupełnie inną wizję rozwoju ruchu narodowego na Ukrainie. Był romantykiem marzącym o rewolucji" - mówił Hrycak w niedawnej rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Podkreślił także, że mit Bandery nie jest charakterystyczny dla całej Ukrainy, ale raczej dla Galicji. "Bandera nie ma jednoznacznego wizerunku na Ukrainie. W Charkowie, Odessie i Doniecku myślą o nim pewnie tak samo jak w Warszawie lub Krakowie, a nawiasem mówiąc, także i w Moskwie" - powiedział Hrycak.
W ocenie ukraińskiego historyka problem nie polega na tym, że część społeczeństwa Ukrainy czci nacjonalistów, a inna część komunistów, ale na tym, że mało jest ludzi "gotowych wziąć moralną odpowiedzialność za zbrodnie jednych i drugich". "Historykom nie pozostaje nic innego niż metodyczne odbrązawianie postaci z pomników - zarówno tych komunistycznych ze wschodu, jak i tych nacjonalistycznych z zachodu. Tylko w ten sposób kiedyś uporamy się z własną historią" - zaznaczył Hrycak.
W dużej mierze zgadza się z nim polski historyk, w którego opinii sposobem na rozliczenie tamtego fragmentu naszej wspólnej historii musi być ujawnienie pełnej prawdy o tamtych wydarzeniach. "Ja też uważam, że tych tragicznych wydarzeń nie można oceniać tylko w barwach czarno-białych, że są również szare strefy, że trzeba również mówić o tym, co ze strony polskiej było źle zrobione" - powiedział Filar.
Historyk uważa, że sposobem rozwiązania tego problemu powinno być utworzenie wspólnej polsko-ukraińskiej komisji i organizowanie seminariów z udziałem historyków polskich i ukraińskich. "Trzeba zaznaczyć, że po stronie ukraińskiej jest teraz wielu rzetelnych historyków, którzy inaczej patrzą na te wydarzenia i są zgodni z nami w ocenie tamtych wydarzeń" - powiedział.
Jak powiedział Filar, osobiście jest zwolennikiem pojednania polsko-ukraińskiego i nie oczekuje od drugiej strony przeprosin. "Tych, których powinni przepraszać, już nie ma na świecie, a naród ukraiński jako całość nie jest przecież winien tamtym wydarzeniom. Mnie wystarczyłoby, żeby władze Ukrainy potępiły te zbrodnie i powiedziały, że ich autorzy i organizacje nie będą wynoszeni na bohaterów" - podsumował polski historyk.
Stepan Bandera urodził się 1 stycznia 1909 r. we wsi Uhrynów Stary w pow. Kałusz (woj. stanisławowskie) w rodzinie duchownego greckokatolickiego. Już w czasie nauki w gimnazjum działał w ukraińskich organizacjach nacjonalistycznych. Rok po rozpoczęciu studiów, w 1929 r. wstąpił do OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów), gdzie w Krajowej Egzekutywie sprawował kierownictwo nad referatem propagandy.
Od 1932 r. był przywódcą OUN oraz komendantem krajowym Ukraińskiej Organizacji Wojskowej. Należał do organizatorów zamachu na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, który przeprowadzono w 1934 r. Po aresztowaniu skazany został w 1936 r. na karę śmierci, którą zamieniono mu na dożywocie. Zwolniono go z więzienia po wybuchu II wojny światowej.
W 1940 r. po rozłamie w OUN objął przywództwo w OUN-R (OUN-frakcja rewolucyjna), nazywanej także OUN-B (OUN-frakcja banderowców). Po nieudanej próbie proklamowania niepodległego państwa ukraińskiego (czerwiec-lipiec 1941 r.) został aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie Sachsenchausen-Zellenbaum.
Władze niemieckie podjęły decyzję o jego zwolnieniu w połowie września 1944 r. W marcu 1945 r. Bandera zgodził się na utworzenie walczącej wspólnie z Niemcami Ukraińskiej Armii Narodowej.
Po zakończeniu II wojny światowej zamieszkał w Monachium, gdzie 15 października 1959 r. został zamordowany przez agenta sowieckich służb bezpieczeństwa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.