Polskich piłkarzy stać na wyjście z grupy podczas rozpoczynających się w piątek we Francji mistrzostw Europy - uważa były selekcjoner kadry Antoni Piechniczek. "Chciałbym, żeby nasi zaczęli ten turniej z klasą i tak go skończyli" - powiedział PAP.
"Bo forma jest sprawą chwilową, a klasa - to kwestia długofalowa. Myślę, że mamy teraz zespół mogący zagrać więcej niż trzy mecze na turnieju" - dodał Piechniczek, który prowadził Polaków w finałach MŚ w 1982 i 1986 roku.
Jego zdaniem kibice mogą się martwić wynikami ostatnich dwóch sparingów biało-czerwonych przez wyjazdem do Francji (1:2 z Holandią i 0:0 z Litwą).
"Takie jest prawo kibica. Ale jeśli nasi piłkarze i trenerzy wiedzą, że dobrze pracowali na zgrupowaniach, są usatysfakcjonowani tym, co zrobili, to wszystko jest w porządku" - stwierdził.
Podkreślił, że im skromniejsze były przed laty oczekiwania wobec polskich piłkarzy przed dużymi imprezami, tym lepiej drużyna na nich wypadała.
"Wystarczy przypomnieć rok 1974. Kto stawiał na nasz zespół w tamtych mistrzostwach świata? Cztery lata później przed kolejnymi mistrzostwami balon był bardzo napompowany. I wiemy jak się skończyło. A w 1982 był stan wojenny, wiadomo, jaka sytuacja w kraju, a wynik zrobiliśmy" - wspominał Piechniczek.
Polacy na MŚ w 1974 i 1982 zajęli trzecie miejsca.
Grupowymi rywalami biało-czerwonych na ME Francji będą Irlandia Północna, Niemcy i Ukraina.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.