Śmigłowiec, na którego pokładzie znajdował się znany polityk indyjski, rozbił się w dżungli na południu kraju - podały w czwartek media w Delhi. Z najnowszych doniesień wynika, że żadnej z pięciu osób, znajdujących się na pokładzie, nie udało się przeżyć katastrofy.
Śmigłowcem lecieli: szef rządu stanu Andhra Pradeś Y.S.Rajasekhara Reddy, pilot, funkcjonariusz ochrony i dwaj urzędnicy. Reddy był wpływowym politykiem indyjskiej partii Kongresu Narodowego.
Do katastrofy doszło w środę, ale śmigłowiec zlokalizowano dopiero po 24 godzinach. W poszukiwaniach maszyny uczestniczyło ponad dwa tysiące żołnierzy, 11 innych śmigłowców oraz samoloty. Akcję utrudniały silne opady deszczu. Ze względu na opady ratownicy nie mogą też wylądować w miejscu katastrofy.
Reddy wyleciał w środę z Hajdarabadu by odwiedzić wieś w okręgu Chittoor, gdzie realizowany jest rządowy program pomocy. Lot miał trwać dwie godziny - po godzinie jednak utracono kontakt z załogą śmigłowca. Maszyna rozbiła się w zamieszkałej przez tygrysy gęstej dżungli regionu Nallamalla, gdzie od lat działa maoistowska partyzantka. Władze wykluczyły jednak możliwość by to partyzanci zestrzelili helikopter Reddy'ego.
Franciszek włączył się w dyskusję nad forsowaną przez prezydenta Macrona legalizacją eutanazji.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.