W Białymstoku odbył się w czwartek Międzynarodowy Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru, uroczystość patriotyczno-religijna upamiętniająca wywiezionych na Wschód, zwłaszcza tych, którzy z zesłania nie wrócili. Marsz to inicjatywa Związku Sybiraków, w tym roku zorganizowano go po raz dziewiąty. Według policji, wzięło w nim udział ponad 10 tys. osób.
W marszu wzięli udział członkowie Związku Sybiraków z kraju i zagranicy, uczniowie (w tym młodzież ze szkół imienia Sybiraków), politycy i samorządowcy. Przeszli spod Pomnika Katyńskiego do kościoła Ducha Świętego, przy którym znajduje się pomnik - Grób Nieznanego Sybiraka. Obchody zakończyły ekumeniczne, katolickie, prawosławne i ewangelickie modlitwy w tym miejscu i apel pamięci. Złożono tam kwiaty i zapalono znicze.
W tym roku marsz odbywał się pod hasłem "Sybirak - tułacz - żołnierz" i miał szczególnie upamiętniać tych zesłańców, którzy po przeżyciach "Golgoty Wschodu" trafili do wojska polskiego i na wielu frontach II wojny św. walczyli o wolną Polskę. To nawiązanie do przypadającej w tym roku 70. rocznicy wybuchu tej wojny i sowieckiej napaści na Polskę.
Prezes Zarządu Głównego Związku Sybiraków Tadeusz Chwiedź podkreślał, że znaczna część społeczeństwa ciągle nie wie, co wydarzyło się 17 września 1939 roku. Przypominał, że w PRL wiedza o napaści ZSRR na Polskę, jak i mordzie katyńskim polskich oficerów była tematem zakazanym. Do młodzieży zaapelował, by prawdę historyczną "znała i o niej pamiętała".
Podkreślał też znaczenie przebaczenia i zgody w budowaniu stosunków z sąsiednimi krajami. "Przebaczenie, pojednanie i zgoda niech stanowią główne przesłanki, na których młode pokolenia będą budować stosunki społeczne, gospodarcze i polityczne z sąsiadami" - dodał Chwiedź.
"Słowo Sybir oznacza w Polsce zdradę, cierpienie i ból" - mówił przy pomniku szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak. Podkreślał, że "każdy z Sybiraków jest dla społeczeństwa nieocenionym skarbem", szczególnie dla najmłodszych. "To państwo właśnie pomagają nam budować współczesną Polskę. Bez prawdy, bez świadomości swojej przeszłości, bez wytrwałości, jaka jest państwa udziałem, nigdy nowoczesnej Polski nie zbudujemy" - mówił prezydencki minister.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski powiedział, że "naszym obowiązkiem jest pamięć". Jak mówił, pamięć o polskim Sybirze pokazuje, do czego może prowadzić nienawiść. "Żywa pamięć zobowiązuje nas do wyrzeczenia się zemsty, do budowania przyszłości wolnej od wrogości, w której niemożliwe będzie powtórzenie zbrodni, w jakie obfitował XX wiek" - dodał.
Białostocki pomnik - Grób Nieznanego Sybiraka, który zainspirował Związek Sybiraków do organizacji marszu, został zbudowany pod koniec lat 90. Jego najważniejszą częścią jest kilkumetrowy krzyż, przy którym są złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły na terenie b. ZSRR.
Na okalającym monument murze umieszczane są tablice z nazwiskami tych, którzy nie wrócili z zesłania. Znajduje się na nich kilkaset nazwisk. Są też tablice upamiętniające osoby ważne dla społeczności sybirackiej, np. Józefa Piłsudskiego czy Władysława Andersa.
Wśród historyków i Sybiraków nie ma wspólnego stanowiska w sprawie liczby osób wywiezionych na Wschód. Związek Sybiraków przyjmuje i ciągle podtrzymuje, że wywiezionych na Wschód było 1,35 mln Polaków. Jak mówi prezes Chwiedź, to dane przyjęte przez komisję historyczną Związku Sybiraków. Według niego, takie dane podawał też w 1994 roku Główny Urząd Statystyczny w publikacji "Polska w liczbach". "Różne źródła podają różne dane, np. wywiad AK - 1,7 mln, źródła zachodnie - 1,5 mln zesłańców" - dodał prezes Chwiedź.
Przyznał jednak, że to do historyków należy przeprowadzenie badań i ustalenie "niepodważalnych, prawdziwych i ostatecznych liczb zesłanych Polaków na Sybir i do Kazachstanu".
Historycy przywołują tymczasem inne dane. Np. na podstawie różnych źródeł sowieckich, które to informacje były przedstawiane w Białymstoku w 2007 r., przed siódmą edycją Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru oceniano, że w latach 1939-41 represje sowieckie dotknęły niespełna 500 tys. obywateli polskich, z czego 320 tys. to osoby przymusowo wywiezione.
W Białymstoku jest pomysł, popierany m.in. przez władze miasta i IPN, utworzenia muzeum upamiętniającego wywózki na Wschód. Na razie jednej koncepcji nie ma. Władze Białegostoku chciałyby, by pomysł wspierał merytorycznie i finansowo także minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.