Pociąg osobowy wykoleił się w poniedziałek nad ranem w pobliżu miasta Krajowa, na południu Rumunii. Lekko rannych zostało 15 osób. Aresztowano byłego pracownika kolei, którego podejrzewa się o umyślne obluzowanie śrub przy szynach.
Rumuński minister transportu Radu Berceanu, który udał się na miejsce wypadku, powiedział, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż do wypadku doszło w wyniku "działań przestępczych".
Jego zdaniem od torów odkręconych zostało kilka śrub i nakrętek. Spowodowało to, że nocny pociąg pospieszny jadący z Timiszoary do Bukaresztu, po kilku minutach od opuszczenia dworca w Krajowej, wypadł z torów i przewrócił się. W pobliżu miejsca wypadku znaleziono pojemnik z substancją ułatwiającą obluzowywania śrub oraz narzędzia.
"Tylko cud uchronił nas przed wielką katastrofą" - uważa minister Berceanu.
Podejrzany o obluzowanie śrub jest były pracownik kolei zwolniony z powodów zdrowotnych. Według prowadzących śledztwo motywem mogła być zemsta.
Początkowo podejrzewano, że wypadek mógł być wynikiem kradzieży. W Rumunii zdarzają się kradzieże szyn, które następnie sprzedawane są na złom, ale dochodzi do nich zazwyczaj na nieużywanych torach.
W składzie pociągu było siedem wagonów, w których znajdowało się ponad 300 osób. W chwili wypadku jechał z prędkością 100 km na godzinę.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.