Kurdyjscy rebelianci przeprowadzili w środę jednocześnie dwa zamachy na pojazdy policyjne na południowym wschodzie Turcji - poinformowały władze tego kraju. Zginęło w nich siedem osób, a dziesiątki zostało rannych.
Tureckie władze podają, że rebelianci z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) podłożyli w mieście Kiziltepe w prowincji Mardin przydrożną bombę; jej eksplozja zabiła trzy osoby i raniła co najmniej 25 osób. Wśród rannych jest co najmniej pięcioro dzieci w wieku od dwóch do pięciu lat - powiedział agencji Associated Press zastrzegający anonimowość przedstawiciel władz.
W tym samym czasie bomba wybuchła w zabytkowej części miasta Diyarbakir - dodał rozmówca AP. Zginęło co najmniej czterech cywilów, a 13 osób zostało rannych.
Wcześniej tego dnia w okręgu Uludere w prowincji Sirnak na południowym wschodzie kraju doszło do ataku bombowego, w którym zginęło pięciu tureckich żołnierzy, a ośmiu zostało rannych.
Po załamaniu się rozejmu z PKK w lipcu zeszłego roku w zamachach i walkach w tym rejonie zginęło około 400 żołnierzy i policjantów oraz kilka tysięcy bojowników; według opozycji śmierć poniosło też od 500 do 1000 cywilów.
PKK domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji. Od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki kosztował życie ponad 40 tys. osób, głównie rebeliantów.
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.