Około 80 muzułmanów z Czech i innych krajów zgromadziło się przed kościołem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pradze, by zaprotestować przeciwko wzrastającej przemocy w Europie.
Część z nich weszła do świątyni, by wziąć udział w Mszy św., na której zakończenie wszyscy zebrani wzięli się za ręce i stworzyli łańcuch ludzki na znak potępienia terroryzmu.
Przedstawiciele muzułmanów wyrazili współczucie i solidarność z ofiarami terroryzmu, zwłaszcza w związku ze śmiercią we Francji ks. Jacquesa Hamela, zamordowanego przez islamskich dżihadystów. Wskazali, że islam podkreśla świętość ludzkiego życia, zaś zbrodnie dokonywane przez tzw. Państwo Islamskie szkodzą muzułmanom na całym świecie.
Niektórzy wyznawcy islamu mieli ze sobą banery z napisem „Terroryzm nie jest religią”. Na innym nad mapą Republiki Czeskiej widniał napis: „Wszyscy pod jednym dachem”.
Romana Červenková z islamskiego ośrodka Al Firdaus, który zorganizował to wydarzenie, przyznała, że muzułmanie padali ostatnio ofiarą słownych ataków w Czechach. - Rozumiem, że Czesi się boją. Dlatego tu jesteśmy, by pokazać im, że potępiamy terroryzm - powiedziała czeska muzułmanka.
Odprawiający Mszę św. ks. Petr Beneš powitał zarówno wiernych, jak i „przyjaciół muzułmanów”. Zapewnił, że chrześcijaństwo nigdy nie zrezygnuje z takich wartości, jak miłość, zrozumienie, tolerancja i akceptacja.
Według portalu Echo24, muzułmanie najpierw chcieli uczestniczyć w Mszy św. w praskim kościele św. Ludmiły, ale nie uzyskali na to zgody w tej parafii, podobnie jak później kilku innych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.