Pokłosie afery hazardowej

Wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna, minister sprawiedliwości Andrzej Czuma i wiceminister finansów Adam Szejnfeld odchodzą z rządu w związku z tzw. aferą hazardową. Premier Donald Tusk, ogłaszając decyzje personalne, podkreślał, że ma do wszystkich ministrów pełne zaufanie, ale - jak zastrzegł - takie zaufane musi mieć także opinia publiczna, a rząd nie może zajmować się tylko obroną własnego dobrego imienia.

Tusk zapowiedział na środowej konferencji prasowej, że rekomenduje Schetynę na szefa klubu Platformy Obywatelskiej. Do Sejmu mają też wrócić najbliżsi współpracownicy premiera - szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak, rzecznik rządu Paweł Graś oraz sekretarz stanu Rafał Grupiński.

Premier opowiedział się też za jak najszybszym powołaniem komisji śledczej, która wyjaśniłaby wszystkie wątki tzw. afery hazardowej. Szef rządu zapowiedział, że rozpocznie procedurę odwołania szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

"Mam pełne zaufanie do ministra Szejnfelda, jak i do premiera Schetyny, w sprawie dotyczącej afery hazardowej. (...) To moje zaufanie dotyczy także Andrzeja Czumy. Ale widzę wyraźnie, że zaufanie do rządu, do tych ministrów i przede wszystkim do procesu wyjaśniania tej sprawy, jest ograniczone. Nie jest dzisiaj problemem numer jeden do kogo ja mam zaufanie. Dzisiaj problemem numer jeden jest to, aby Polacy mieli poczucie, że można mieć zaufanie do władzy i do rządu" - oświadczył.

"Jesteśmy gotowi podjąć decyzje, które uwolnią rząd od najmniejszego podejrzenia, że będzie działał w sposób stronniczy. Nie mogę dopuścić do tego, aby polski rząd od rana do wieczora zajmował się tylko obroną dobrego imienia ministrów. Ja w rządzie muszę mieć ministrów, którzy na sto procent, od rana do wieczora, będą zajmowali się tym, do czego ten rząd został powołany" - podkreślił Tusk.

Jak podkreślił, to Sejm - a nie rząd - będzie forum, na którym wyjaśniana będzie sprawa afery hazardowej.

"Myśmy sobie bardzo brutalnie powiedzieli: jedyną szansą na skuteczne działanie jest skuteczna, zgodna z prawdą, obrona dobrego imienia. Powiedziałem (odwołanym politykom - PAP): jesteście potrzebni dzisiaj sobie, Platformie, także mnie tam, w Sejmie - tam rozegra się ten czysto polityczny bój z PiS-em o to, kto kłamie, kto mówi prawdę, kto kogo chce wykorzystać i kto jakie sprawy chce wykorzystać przeciwko komu. Ten bój trzeba tam będzie wygrać. Gdyby był w to zaangażowany mój rząd, siłą rzeczy nie mógłby pracować dobrze w innych sprawach. Co do tego nikt z nas nie miał wątpliwości. Dlatego te decyzje zapadły" - zaznaczył premier.

Jak dodał, przegrupowanie w rządzie ma związek z jego głębokim przekonaniem, że PiS - wykorzystując stronniczość szefa CBA, rozpoczął "ponad wszelkimi standardami bardzo brutalną wojnę polityczną". "W związku z tym zwróciłem się do posłów, którzy współpracują ze mną w rządzie, aby w parlamencie zdecydowali się na tą konfrontację o prawdę" - powiedział Tusk. Podkreślił, że w Platformie tym zadaniem, muszą się zająć "najlepsi, najbardziej doświadczeni ludzie" - czyli Graś, Nowak i Grupiński.

Jak dodał, ważne jest także to, aby Platforma utrzymała dobrą kondycję. "Byłoby hipokryzją ukrywanie faktu, że dzisiaj PiS, przy pomocy CBA, chce bardzo mocno zaatakować rząd i Platformę" - podkreślił premier.

Tusk przypomniał, że główną zasadą jego rządu było zaufanie. "Dwa ostatnie lata pokazały, że zaufanie jest rzeczywiście kluczem (...), bez zaufania trudno wyobrazić sobie władzę, którą obywatele mogą zaakceptować. Zaufanie bez przesadnej opresji, bez nienawiści, bez konfliktów, awantur, jest możliwe wtedy, kiedy władza jest przejrzysta" - podkreślił.

Jak dodał, osoby których zachowania, działania, gesty, albo słowa przekroczyły granicę dopuszczalną, nie funkcjonują w tej chwili w życiu publicznym. "Do dymisji podał się szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki - ponieważ ich zachowania, wyjaśnienia nie były do zaakceptowania. To były szybkie, przykre i potrzebne decyzje i dymisje" - zaznaczył premier.

"Według wiedzy jaką posiadam, według dokumentacji, jaką zgromadziliśmy (...) nie mam żadnego powodu sądzić, aby którakolwiek z osób w moim rządzie, pomijając dwie osoby (Chlebowskiego i Drzewieckiego) przekroczyły prawo, albo nadużyły mojego zaufania, lub zaufania opinii publicznej" - oświadczył premier.

Tusk poinformował, że Andrzej Czuma sam zaproponował mu swoją dymisję. Podkreślił jednocześnie, że ma stuprocentowe zaufanie do Czumy. Jednak - zwrócił uwagę - "minister sprawiedliwości, w związku ze sprawą jaka się wydarzyła, musi mieć poczucie, że ludzie wierzą w jego absolutną bezstronność".

"Ona (bezstronność Czumy) jest przez wielu kwestionowana, zarówno przez opozycję, jak i przez część opinii (publicznej). Czuma w związku z tym zaproponował rezygnację ze stanowiska, tak aby proces dochodzenia do prawdy nie był obłożony jakąś taką wątpliwością, że minister sprawiedliwości jest w tej sprawie w jakiś sposób zainteresowany, czy że rozstrzygnął już pewne kwestie wcześniej" - uzasadniał Tusk.

O Szejnfeldzie Tusk powiedział, że jego dalsza obecność w rządzie byłaby "obciążeniem" dla resortu gospodarki. Podkreślił, że - chociaż według dokumentacji CBA i wiedzy jego samego - Szejnfeld jest "poza wszelkim podejrzeniem" - to jako wiceminister gospodarki opiniujący ustawę "stał się mimowolnym uczestnikiem tej sprawy". Tusk poinformował, że to Szejnfeld powiedział mu, że na czas wyjaśnienia całej sprawy chce być poza rządem. Zaznaczył jednocześnie, że Szejnfeld nie popełnił żadnych błędów, ani nie przekroczył prawa.

Tusk zaznaczył też, że "z punktu widzenia PO, rządu i klubu parlamentarnego" głównym zadaniem Grzegorza Schetyny jest przygotowanie klubu i Platformy do stoczenia "boju o prawdę i wiarygodność informacji".

Premier opowiedział się też za jak najszybszym powołaniem komisji śledczej, która wyjaśniłaby wszystkie wątki afery hazardowej. Jego zdaniem, w komisji nie powinni zasiadać liderzy polityczni - tak, aby praca komisji nie zamieniła się w kampanię wyborczą. Zapewnił, że "nie będzie tolerował prób zamiatania pod dywan" afery hazardowej. "Przekonywałem koleżanki i kolegów z klubu PO, że każda próba zamknięcia tej sprawy bez ostatecznych wyjaśnień, będzie polityczną dyskwalifikacją tych, którzy to robią" - dodał.

Komisja - wyliczał Tusk - ma wyjaśnić: kto uczestniczył w ewentualnym nielegalnym lobbingu, jaka była rola poszczególnych osób, a także zbadać sprawę przecieku.

Tusk zapewnił, że - w kontekście rekonstrukcji rządu - nie ma żadnej oferty dla Włodzimierza Cimoszewicza. Media spekulowały, że Cimoszewicz mógłby zastąpić Czumę na stanowisku ministra sprawiedliwości. Tusk poinformował, że jeszcze w środę spotka się z Cimoszewiczem, ale rozmowa - powiedział - będzie dotyczyć sprawy jego kandydowania na sekretarza generalnego Rady Europy.

"Włodzimierz Cimoszewicz nie zwraca się do mnie o pracę, ja nie zwracam się do Włodzimierza Cimoszewicza z żadną ofertą. Po prostu chcę mu podziękować. Jeśli będzie zainteresowany jakąś współpracą w przyszłości - tu, czy za granicą - to jest jego wybór. Nie mam zamiaru do niczego nakłaniać premiera Cimoszewicza, nie mam żadnej oferty" - powiedział szef rządu.

Wśród posłów Platformy mówi się, że Grzegorza Schetynę na stanowisku szefa MSWiA miałby zastąpić wojewoda małopolski Jerzy Miller. Według informacji PAP ze źródeł okołorządowych, Miller otrzymał propozycję kierowania MSWiA, ale nie przesądził, czy ją przyjmie.

Tusk zapowiedział, że nazwiska nowych ministrów ujawni na początku przyszłego tygodnia.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
10°C Piątek
wieczór
8°C Sobota
noc
5°C Sobota
rano
6°C Sobota
dzień
wiecej »