Wojna w Afganistanie jest "zwariowanym pomysłem", "daremnym wysiłkiem", "marnotrawstwem zasobów ludzkich i materialnych" i w żaden sposób nie służy brytyjskiemu interesowi narodowemu - uważa Christopher Meyer, były ambasador W. Brytanii w Waszyngtonie (1997-2003).
Wojna w Afganistanie jest tematem nowej książki Meyera. Uprzednio napisał on "DC Confidential", w której odsłonił kulisy zamachów z 11 września 2001 r., przygotowań do wojny z Afganistanie i Iraku.
- Po blisko ośmiu latach w Afganistanie (...) wciąż nie ma jasności, po co tam jesteśmy. Czy po to, by nie dopuścić do tego, by Al-Kaida znów się tam usadowiła, trzymając się nogawek talibów. Czy też jesteśmy tam po to, by stworzyć warunki do przekształcenia systemu rządów i społeczeństwa? - cytuje fragment książki Meyera tygodnik "Sunday Times". - W zależności od tego, komu zadać to pytanie: Brytyjczykowi czy Amerykaninowi, otrzymuje się inną odpowiedź. Jest to jedno albo drugie, albo coś po środku - dodaje.- Karna ekspedycja przeciwko Al-Kaidzie, to jedna sprawa, ale dążenie wbrew naukom historii do oddolnej przebudowy Aftanistanu na modłę zachodnich koncepcji demokratycznych i praw człowieka jest próżnym wysiłkiem - twierdzi. -Jeśli to zwariowane przedsięwzięcie ma zająć 40 lat, jak zapewniał gen. David Richards (nowo mianowany brytyjski szef sztabu - PAP), to taka dziwaczna koncentracja (brytyjskich) zasobów w kraju o marginalnym znaczeniu nie może służyć żadnemu narodowemu interesowi - wskazuje.
"Nasza piechota może wygrać tysiąc potyczek w Helmandzie, sumienni urzędnicy w ministerstwie ds. międzynarodowego rozwoju mogą zaplanować gdzieś most albo tamę gdzieś indziej, ale dopóki te działania nie będą elementem politycznego procesu, opartego na demokracji, pozostaną tylko stratą krwi i zasobów" - podkreśla Meyer.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.