Departament Stanu USA cofnął w środę wizy trzeciej już od czerwcowego zamachu stanu w Hondurasie grupie przedstawicieli honduraskiego rządu, powstałego w wyniku przewrotu.
Rzeczniczka Departamentu Stanu, Gini Staab, informując o tej decyzji nie podała, ilu osobom cofnięto wizy.
Media w Ameryce Łacińskiej komentują tę informację jako reakcję Waszyngtonu na postawę honduraskiego prezydenta de facto Roberto Michelettiego i sygnał, że Stany Zjednoczone nie zmienią swego stanowiska wobec przewrotu w Hondurasie.
Tymczasem Micheletti odrzuca jedyne rozwiązanie, jakim jest dla jego rozmówców przywrócenie konstytucyjnego prezydenta Manuela Zelayi do władzy.
Waszyngton i Organizacja Państw Amerykańskich (OPA) wysuwają to jako warunek uznania legalności wyborów prezydenckich, które powinny się odbyć w styczniu przyszłego roku.
Dotychczas żaden kraj świata nie uznał rządu Michelettiego. OPA ostrzega Tegucigalpę, że wybory w kraju kontrolowanym przez władze powstałe w wyniku przewrotu nie zostaną uznane przez Amerykę i świat.
Dialog z Tegucigalpą - oświadczył w środę przebywający w Waszyngtonie przewodniczący OPA Jose Miguel Insulza - jest w impasie, ponieważ Micheletti "wciąż próbuje uzyskać uznanie przez społeczność międzynarodową skutków zamachu stanu z 28 czerwca".
Legalny prezydent Manuel Zelaya przebywa w stolicy Hondurasu w ambasadzie Brazylii, otoczonej przez rządowe siły bezpieczeństwa.