Milion dolarów okupu zażądali porywacze za uwolnienie pracownika Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) Gauthiera Lefevre'a, który został uprowadzony w zeszłym tygodniu w Darfurze, na południu Sudanu - poinformowały we wtorek sudańskie służby specjalne.
"Zeszłej nocy porywacze zadzwonili do rządu i zażądali okupu" - powiedział wysoki przedstawiciel sudańskiego wywiadu. Władze w Chartumie odmówiły. Rzeczniczka MKCK ze swej strony powiedziała: "Z zasady nie płacimy okupów. Sytuacje takie rozwiązujemy na drodze dialogu, perswazji i pokojowo".
Posługujący się francuskim paszportem, lecz posiadający również brytyjskie obywatelstwo Lefevre został porwany w rejonie miasta Al-Dżunajna w pobliżu granicy z Czadem. Jechał jednym z dwóch wyraźnie oznakowanych pojazdów należących do MKCK.
Do porwania doszło zaledwie kilka dni po tym, gdy w tym samym regionie, po 100 dniach uwolnieni zostali pochodzący z Irlandii i Ugandy pracownicy organizacji pomocowej Goal.
W tym roku w Darfurze doszło do fali porwań. W większości ich sprawcami są młodzi uzbrojeni ludzie żądający okupu. W rękach porywaczy wciąż przebywają dwaj żołnierze z wojsk pokojowych ONZ i Unii Afrykańskiej.
Organizacje pomocowe twierdzą, że od czasu, gdy Międzynarodowy Trybunał Karny w marcu nakazał aresztowanie sudańskiego prezydenta Omara Hasana al-Baszira, spotykają się w Darfurze z coraz większą wrogością.
ONZ szacuje, że od rozpoczęcia w 2003 roku konfliktu w Darfurze, kiedy w większości niearabscy mieszkańcy regionu zbuntowali się przeciwko władzom centralnym, zginęło tam około 300 tys. ludzi, a ponad 2 mln musiały opuścić swoje domy.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.