Krymska milicja wypowiedziała wojnę islamskim ekstremistom z ugrupowania Al-Takfir wal Hidżra (Klątwa i Wygnanie). Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Kijowie szykowali oni zamach na Mustafę Dżemiliewa, przewodniczącego Medżlisu (samorządu) Tatarów krymskich.
Zdaniem opozycji ślad islamskich terrorystów na Krymie może być związany z toczącą się na Ukrainie kampanią prezydencką
"Członkowie organizacji terrorystycznych napływają na Ukrainę przede wszystkim z Uzbekistanu, gdzie są zwalczani. Skierowałem do parlamentu projekt ustawy, zabraniającej działalności takich organizacji" - ogłosił naczelnik krymskiej milicji Hennadij Moskal w rozmowie ze stacją telewizyjną "5.Kanał" nadanej we wtorek wieczorem.
O możliwym zamachu na Dżemiliewa jako pierwszy poinformował szef resortu spraw wewnętrznych Jurij Łucenko. Moskal jest jednym z jego najbliższych współpracowników.
Według ministra lider Medżlisu miał być zgładzony przez dwóch członków Al-Takfir wal Hidżra, zatrzymanych przez milicję na Krymie w ub. tygodniu. Znaleziono przy nich środki wybuchowe, noże oraz literaturę islamską - mówił Łucenko.
Sam Dżemiliew przyznał, że wie o planach zamachu na jego osobę, jednak uważa, że stoją za nimi Rosjanie.
"O ile mi wiadomo, takie plany zaostrzenia sytuacji na Krymie były opracowywane przez rosyjskie służby specjalne, a konkretnie GRU (wywiad wojskowy Rosji)" - powiedział.
Tymczasem, według deputowanego prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wadyma Kołesnyczenki informacje o zamachu na Dżemiliewa to prowokacja.
"Łucenko mobilizuje tatarski elektorat do głosowania na (kandydatkę na prezydenta w styczniowych wyborach, premier Julię) Tymoszenko" - mówił rosyjskiemu dziennikowi "Niezawisimaja Gazieta".
Swoje poparcie dla kandydatury Tymoszenko w zaplanowanych na 17 stycznia wyborach Łucenko ogłosił jeszcze we wrześniu. Według ukraińskich mediów za współpracą z panią premier opowiadają się także władze Medżlisu.
Krymscy Tatarzy traktują Tymoszenko jako przeciwwagę dla innego kandydata w nadchodzących wyborach, lidera Partii Regionów, Wiktora Janukowycza. Zdominowany przez ludność rosyjskojęzyczną Krym ceni go ze względu na głoszone przez Janukowycza hasła zbliżenia z Rosją.
Hasła te nie podobają się jednak Tatarom, którzy od powrotu z deportacji w głąb ZSRR od końca lat 80. ubiegłego stulecia starają się o zwrot ich krymskich ziem.
Główny spór dotyczy terenów na południowym brzegu Krymu, który jest niezwykle atrakcyjnym terenem turystycznym.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.