Na 2 lata ograniczenia wolności za podżeganie do pobicia Syryjczyka skazał w czwartek Sąd Apelacyjny w Poznaniu Zygmunta W. Wyrok jest prawomocny; sąd nie uwzględnił apelacji obrońcy mężczyzny, który chciał jego uniewinnienia.
Do zdarzenia doszło w listopadzie 2015 r. w centrum Poznania. George Mamlouk, mieszkający wówczas w Poznaniu Syryjczyk, został dotkliwie pobity przez dwóch mężczyzn. W wyniku obrażeń przez kilkanaście dni leżał w szpitalu.
Po pobiciu Syryjczyka w Poznaniu odbył się szereg antyrasistowskich demonstracji. Jeszcze w szpitalu pokrzywdzonego odwiedził prezydent miasta, metropolita poznański abp. Stanisław Gądecki, a także goszczący w Poznaniu patriarcha Syrii Grzegorz III Laham. Wszyscy potępiali incydent i wyrażali solidarność z pobitym.
Zarzuty w tej sprawie usłyszały w sumie trzy osoby. Dwie z nich wystąpiły o dobrowolne poddanie się karze bez procesu. W tym trybie Patryk K. został skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności oraz na rok prac społecznych; Michał N. otrzymał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności, jako recydywista karany już wcześniej za podobne czyny. Trzeci ze sprawców, Zygmunt W., nie brał czynnego udziału w napaści - według zeznań pokrzywdzonego i świadków stał w bliskiej odległości i jego zachowanie polegało na zachęcaniu oraz prowokowaniu napastników do kolejnych ciosów, co zakwalifikowano jako podżeganie do pobicia.
W lipcu Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał w lipcu, że Zygmunt W. jest winny. Skazał go na dwuletnie ograniczenie wolności - wykonywanie prac społecznych po 40 godzin w miesiącu, orzekł też o zapłacie pokrzywdzonemu 3 tys. zł nawiązki. Obrońca oskarżonego złożył apelację twierdząc, że sąd błędnie uznał, iż Zygmunt W. miał jakikolwiek związek z pobiciem Syryjczyka. Wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie W., względnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. W czwartek przedstawił sądowi wydruki zdjęć z monitoringu, które miały rzekomo dowodzić, że mężczyzna w chwili zajścia stał zbyt daleko, by móc w nim w jakikolwiek sposób uczestniczyć.
Sąd Apelacyjny uznał, że apelacja obrony nie zasługiwała na uwzględnienie. "Nie ulega wątpliwości, że Zygmunt W. był na miejscu zdarzenia i jego obecność należy wiązać z osobami, które bezpośrednio dopuściły się pobicia pokrzywdzonego. Sąd okręgowy słusznie ocenił, że wyjaśnienia oskarżonego nie zasługują na wiarę, są sprzeczne z zeznaniami pokrzywdzonego, które sąd uznał za wiarygodne, które są spójne, logiczne i konsekwentne" - ocenił sąd II instancji.
Na ogłoszeniu wyroku był mieszkający obecnie w Warszawie George Mamlouk. Jak powiedział PAP, nadal odczuwa skutki pobicia sprzed roku, wciąż uczestniczy w rehabilitacji. Przyznał też, że do tej pory nie doczekał się przeprosin od sprawców.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.