Trzeba bardzo jasno powiedzieć, co się stało w momencie uznania małżeństwa za nieważne i znaleźć określenia na sytuację coraz większej grupy ludzi, dorosłych i dzieci.
Rodzina jest najważniejszą wartością dla polskich katolików. Mimo to, Polska jest po Włochach krajem, w którym do sądów biskupich trafia najwięcej wniosków o orzeczenie nieważności sakramentu małżeństwa – czytam. Pierwsza myśl: jedno wynika z drugiego. A może nawet precyzyjniej: w Polsce ludzie chcą by kolejny związek był zawarty w kościele, więc chcą się „kościelnie rozwieść”. Stąd tak dużo prób rozwiązania zawikłanej sytuacji życiowej.
W Polsce w 2007 roku ponad 2000 małżeństw uznano za nigdy nieistniejące. Cztery tysiące ludzi powie, że „rozwiodło się kościelnie”. To nie tylko problem nazewnictwa, to problem nauczania o sakramencie małżeństwa. Niesłychanie trudno przyjąć, że małżeństwa nie było w sytuacji, gdy ze związku urodziły się dzieci, a ludzie przeżyli razem kilka czy kilkanaście lat. To co: przez lata żyłam/ żyłem w konkubinacie? Dzieci nagle okazują się „nieślubne”? (Przypominam, w naszym kraju to ciągle bywa określenie stygmatyzujące). Nic dziwnego, że dużo łatwiej myśleć o „rozwodzie kościelnym” i uważać uznanie małżeństwa za nieważne od samego początku za boczną furtkę, którą Kościół zostawił, nie chcąc uznać rozwodów wprost.
Myślę, że bardzo pilnym zadaniem Kościoła jest wyjaśnienie ludziom, czym jest sakrament małżeństwa. Trzeba też bardzo jasno powiedzieć, co się stało w momencie uznania małżeństwa za nieważne i znaleźć określenia na sytuację coraz większej grupy ludzi, dorosłych i dzieci. Inaczej co roku nowe 4000 osób mówiąc o swoim życiu będzie poddawało w wątpliwość nauczanie Kościoła o nierozerwalności sakramentu małżeństwa.
Zupełnie innym problemem jest liczba wyroków pozytywnych – w 2007 roku było ich 2071 (jednocześnie – co warto podkreślić - w 686 przypadkach któraś z instancji odrzuciła zaskarżenie małżeństwa, czyli potwierdziła jego ważność). Nie można nie zadać pytania, czy ci ludzie zostali właściwie do małżeństwa przygotowani? Czy naprawdę wiedzieli, o co w małżeństwie chodzi, jakie mają obowiązki względem siebie i jakie prawa?
Dzisiejszy świat małżeństwu nie sprzyja. Coraz więcej ludzi wydaje się nieprzygotowanych do życia z drugim człowiekiem i odpowiedzialności za relację między nimi. Trudno w kilka tygodni nadrobić braki wyniesione z domu, może jednak w przygotowaniu warto położyć większy nacisk na wychowanie do dialogu?
Można się czasem spotkać z wypowiedziami osób prowadzących spotkania dla narzeczonych, którzy chwalą się tym, że istotna część par w ich wyniku się rozpada. Wcale się nie dziwię radości. Być może część z nich stała by się po kilku latach klientami sądu metropolitalnego w sprawie o uznanie małżeństwa za nieważne od samego początku lub uczestnikami duszpasterstw związków niesakramentalnych.
Ponad dwa tysiące wyroków orzekających nieważność małżeństwa powinno stać się sygnałem alarmowym dla Kościoła. Z jednej strony trzeba wyjaśnienia ludziom, co z punktu widzenia Kościoła w ich życiu się stało, z drugiej – przemyślenia procesu przygotowania do sakramentu. Jak najszybciej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.