Moim celem jest stworzenie prawdziwie niepodległego państwa ukraińskiego, integracja z Unią Europejską i udział w systemie bezpieczeństwa euroatlantyckiego - oświadczył prezydent Wiktor Juszczenko, przedstawiając w poniedziałek w Kijowie swój program wyborczy jako kandydat w zaplanowanych na styczeń wyborach prezydenckich.
"Dla kogoś jest to państwo przypadkowe, lecz dla mnie jest to państwo, o które walczyło i o którym marzyło niejedno pokolenie Juszczenków" - podkreślił, przemawiając do swych zwolenników zebranych w Ukraińskim Domu w centrum stolicy.
"Jestem przekonany, że ona nie wygra. Nie wiem, co wy macie na myśli, lecz ja mówię o kryzysie" - powiedział prezydent, w odpowiedzi na burzliwe oklaski zgromadzonych.
Była to oczywista aluzja wobec startującej w wyborach prezydenckich premier Julii Tymoszenko. Słowo "ona" jest kluczowym słowem jej kampanii wyborczej. "Ona pracuje, ona to Ukraina" - głoszą plakaty Tymoszenko.
"Nasz kraj uratują tylko patrioci. Jestem przekonany, że dożyjemy dnia, kiedy na czele ukraińskiego rządu stanie naprawdę ukraiński premier" - oświadczył Juszczenko. Słowa o "prawdziwie ukraińskim premierze" padły w jego mowie co najmniej dwa razy.
W trakcie przemówienia Juszczenko chwalił się osiągnięciami swej prezydentury. Mówił o wzroście inwestycji zagranicznych, likwidacji cenzury w mediach oraz o przywracaniu Ukraińcom ich pamięci narodowej.
Zapowiedział, że jeśli wygra wybory prezydenckie, Ukraińcy będą podróżowali do Unii Europejskiej bez wiz, a on sam nadal będzie dążyć do członkostwa kraju w Unii Europejskiej.
"Moim celem jest członkostwo Ukrainy w UE. Droga do UE jest polityką reform, polityką doskonalenia kraju" - podkreślił.
Juszczenko wskazał także swe główne cele w polityce bezpieczeństwa.
Będę walczyć o "pełnoprawny udział Ukrainy w systemie bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Chcę zrobić to, co zrobili w tej dziedzinie nasi słowiańscy bracia: Polacy, Czesi, Słowacy i Bułgarzy, oraz państwa bałtyckie" - powiedział.
Choć mówił o systemie bezpieczeństwa euroatlantyckiego, słowo NATO nie padło z jego ust ani razu. Niektórzy analitycy, którzy zapoznali się z jego programem opublikowanym wcześniej w poniedziałek na stronie internetowej Centralnej Komisji Wyborczej w Kijowie, uznali w związku z tym, że urzędujący prezydent całkowicie zrezygnował z dążeń do członkostwa w Sojuszu.
Juszczenko zapowiedział, że w stosunkach z innymi państwami Ukraina będzie domagać się partnerskiego, prowadzonego na równoprawnych zasadach dialogu. Obiecał też, że wyegzekwuje obowiązujące umowy rosyjsko-ukraińskie, mówiące o stacjonowaniu na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
"Flota Czarnomorska zostanie wyprowadzona z Ukrainy w 2017 r." - podkreślił.
Głównym przesłaniem programu wyborczego Juszczenki stała się obietnica przekształcenia Ukrainy z państwa oligarchów w państwo rządzone przez naród.
"Będziemy mieć uczciwą milicję, uczciwych celników i pracowników skarbówki. Na Ukrainie zostanie powołane biuro antykorupcyjne. Bogaci mają płacić budżetowi więcej od biednych. Wille, jachty i limuzyny zostaną obłożone specjalnym podatkiem" - oświadczył urzędujący prezydent.
Juszczenko doszedł do władzy w wyniku wyborów prezydenckich w 2004 r., ciesząc się poparciem ponad 50 proc. wyborców. Obecnie, według różnych sondaży, chce na niego głosować od 4 do 7 proc. obywateli. W swej kampanii wyborczej Juszczenko skupia się przede wszystkim na walce z premier Tymoszenko.
W poprzednich wyborach i podczas wywołanej przez ówczesne fałszerstwa wyborcze pomarańczowej rewolucji obecna premier była najbliższą sojuszniczką Juszczenki. Dziś sondaże dają Tymoszenko ok. 20 proc. poparcia. Faworytem rankingów jest ich ówczesny przeciwnik, były premier Wiktor Janukowycz, który może liczyć na głosy ok. 30 proc. Ukraińców.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.