Premier Beata Szydło zapowiedziała w czwartek w Brukseli, że nie poprze wniosków końcowych szczytu UE, na którym - przy sprzeciwie Polski - ponownie wybrano Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Szefowa rządu zapewniła, że nie boi się izolacji Polski w UE.
"Zgłosiłam, iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu; w tej chwili trwają oczywiście obrady" - powiedziała Szydło na konferencji prasowej w przerwie posiedzenia Rady Europejskiej.
Jej zdaniem "szczyt będzie nieważny. Jest jasno napisane i jasno określone, że szczyty kończą się konkluzjami, jeżeli jakieś państwo konkluzji nie przyjmuje, tzn. że ten szczyt jest nieważny" - dodała. Jednak - jak powiedziała - przewodniczący Tusk i pozostali szefowie państw i rządów "próbują szukać jakiejś innej formy prawnej, ażeby przyjąć dokument, nie wiem jaki, nie wiem, na jakich zasadach". Według Szydło, szukanie obecnie naprędce "jakiegoś innego rozwiązania" ws. przyjęcia konkluzji pokazuje, że "tutaj nie ma zasad". "Ja na pewno żadnego dokumentu z tego szczytu nie przyjmę" - zadeklarowała.
W dokumencie zapisane mają zostać decyzje szczytu m.in. w sprawie migracji, bezpieczeństwa i Bałkanów Zachodnich, ale także w sprawie reelekcji Tuska.
Szydło podkreśliła, że odmawiając poparcia wniosków ze szczytu "Polska korzysta z prawa, które ma jako państwo członkowskie". "Państwo członkowskie ma prawo wetować konkluzje szczytu ze względu na interes swojego państwa" - powiedziała. Pytana, czy polski rząd zamierza również w przyszłości blokować decyzje UE dotyczące unijnych funduszy dla Polski, Szydło zaapelowała, by "nie wiązać spraw związanych z finansami, budżetem europejskim z innymi kwestiami".
Premier podkreśliła również, że nie obawia się izolacji Polski w UE. "Nie boję się izolacji, wręcz odwrotnie. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie również pewną refleksją dla 27 moich koleżanek i kolegów, i słowa, które do nich skierowałam, być może będą też powodem, że zastanowią się czy warto iść na kompromisy za wszelką cenę" - powiedziała.
Jak mówiła, w czasie debaty podczas szczytu przedstawiła powody, dla których polski rząd nie poparł Tuska. Nie jest on dobrym przewodniczącym RE, bo - jak oceniła szefowa rządu - nie gwarantuje bezstronności. Według niej szef tej instytucji "nie może być aktywny politycznie i nie może występować po jednej stronie wewnętrznego konfliktu politycznego". "Chcę państwu przypomnieć, że przewodniczący Donald Tusk w grudniu zeszłego roku przyjechał do Wrocławia i w czasie konferencji w swoim wystąpieniu - wtedy, gdy w Sejmie odbywała się próba obalenia polskiego rządu, gdy odbywała się próba puczu zorganizowana przez polityków opozycji Platformy i Nowoczesnej - bardzo wyraźnie ich poparł i wystąpił przeciwko polskiemu rządowi" - zaznaczyła Szydło. Ponadto Tusk - jak podkreśliła premier - nie powinien być przewodniczącym RE, ponieważ nie ma poparcia polskiego rządu. Szydło mówiła, że w czasie szczytu pytała premiera sprawującej obecnie prezydencję Malty Josepha Muscata o to, czyim jest on kandydatem i kto go zgłaszał.
"Bardzo źle się stało, że wybór szefa Rady Europejskiej został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat. To jest bardzo niebezpieczny precedens" - oceniła szefowa rządu. Dodała, że zwróciła uwagę unijnym przywódcom, że niedługo również i oni mogą znaleźć się w podobnej sytuacji.
Szydło podkreślała, że "dla Polski najważniejsze są zasady". "Nie ma takiego kompromisu, za który sprzedalibyśmy interes Polski, polskiego państwa i polskich obywateli" - mówiła. W jej ocenie w Unii Europejskiej jest "wyraźny kryzys zasad", a Rada Europejska "najczęściej zajmuje się partykularnymi i koniunkturalnymi sprawami wąskiej grupy interesu".
Polski rząd zgłosił kandydaturę europosła Jacka Saryusz-Wolskiego na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Szydło dziękowała mu, że zgodził się kandydować. W jej ocenie Rada Europejska straciła okazję, by mieć przewodniczącego, który mógł wprowadzić UE na tory głębokich reform. Jak podkreśliła, Saryusz-Wolski mógł przyczynić się do tego, by RE zaczęła wreszcie spełniać swoją rolę - reprezentowania obywateli i dbania o interesy państw członkowskich.
Szydło przyznała, że żałuje, iż pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej nie dołączyły do stanowiska polskiego rządu w sprawie reelekcji Donalda Tuska i go poparły. Dodała jednak, że V4 ma inne, wspólne projekty, ważne dla regionu, jak np. wspólny dokument, który mógłby stać się podstawą dla deklaracji, jaka UE ma przyjąć na jubileuszowym szczycie w Rzymie 25 marca na temat swej przyszłości.
O projekcie deklaracji rzymskiej przywódcy 27 państw UE bez Wielkiej Brytanii mają dyskutować w piątek. Szydło zapewniła, że weźmie udział w piątkowych obradach. "Na pewno będę jutro na spotkaniu i będę jasno stawiać również nasze oczekiwania" - zapowiedziała. Podkreśliła, że Polska na pewno będzie orędownikiem zmian w UE, także w organizacji szczytów UE, a także nie zgadza się na Unię wielu prędkości. UE powinna pozostać jednolita organizacją, która będzie kierować się szacunkiem dla swoich członków, zwracać uwagę na sprawy fundamentalne, dotyczące życia, bezpieczeństwa i przyszłości Europejczyków oraz "byśmy się wzajemnie szanowali i słuchali". "Unia Europejska, jeżeli ma przetrwać i się rozwijać musi się zmienić (...) Dla nas UE jest zbyt ważna i zbyt cenna, byśmy pozwolili na to, by ten projekt po prostu legł w gruzach" - powiedziała Szydło.
"Jeżeli w Rzymie będzie próba powiedzenia, że wszystko jest świetnie, że idziemy w dobrym kierunku, że będą jedynie drobne kosmetyczne zmiany, ale poza tym jesteśmy z siebie zadowoleni i nie dostrzegamy problemów, to UE będzie trawiona kolejnymi kryzysami" - mówiła premier. Podkreśliła, że Unia potrzebuje głębokich reform, refleksji i przywrócenia zasad. "Ja nie przyjmuję prymatu siły nad zasadami. Powiedziałam to dzisiaj bardzo jasno również na sali, gdy rozmawialiśmy o wyborze przewodniczącego RE" - powiedziała.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.