Najwyższy dowódca talibów mułła Mohammad Omar ponownie odrzucił ofertę pojednania złożoną przez afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja. W opublikowanym w środę przesłaniu z okazji muzułmańskiego Święta Ofiar (id al-adha) odrzucił samą ideę negocjacji.
Karzaj kolejny raz w przemówieniu z okazji zaprzysiężenia go w ubiegły czwartek na drugą pięcioletnią kadencję zaapelował do talibów o włączenie się w proces pokojowy. Obiecał zwołanie tradycyjnego zgromadzenia starszyzny plemiennej (Loja Dżirga), aby zaprowadzić w kraju pokój.
"Najeźdźcy nie chcą negocjacji poświęconych zagwarantowaniu niepodległości Afganistanu i końca ich inwazji, a jedynie przedłużenia ich diabolicznej okupacji" - twierdzi mułła Omar, nazywający się "dowódcą wiernych" i szefem "islamskiego emiratu Afganistanu".
"Ale naród afgański odrzuci wszelkie negocjacje, które przedłużają i legitymizują obecność wojskową najeźdźców naszej ojczyzny" - dodał mułła Omar, określając władze w Kabulu jako "marionetkowe" i "lokajskie" wobec Amerykanów.
50-letni Omar ukrywa się od 2001 roku; nie widział go nigdy żaden dziennikarz, jego wygląd jest znany jedynie z nielicznych fotografii. Był szefem walczących z bronią w ręku afgańskich fundamentalistów. Kierował nimi od 1996 do 2001 roku. Za jego rządów talibowie wprowadzili niezwykle surowe zasady prawa islamskiego na 90 proc. terytorium Afganistanu.
Panuje przekonanie, że objęcie władzy w Afganistanie przez mułłę Omara zostało częściowo sfinansowane przez przywódcę Al-Kaidy Osamę bin Ladena. Mułła Omar bronił bin Ladena przed oskarżeniami o przygotowanie zamachów z 11 września 2001 roku na nowojorskie wieże World Trade Center i na Pentagon.
Święto ofiar, trwające cztery dni, związane z pielgrzymką do Mekki, jest drugim z najważniejszych świąt muzułmańskich. Upamiętnia gotowość patriarchy Abrahama do złożenia w ofierze swego syna Izmaela i ocalenie chłopca. Izmael stał się protoplastą Arabów.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.