Eurodeputowany Konrad Szymański, reżyser Vladimir Kolas i dziennikarz Andrzej Godlewski zostali uhonorowani tytułem "Przyjaciel Biełsatu" - kanału satelitarnego na bazie struktury TVP, w którym program - jako jedyny na świecie - jest nadawany w języku białoruskim. W czwartek w Warszawie obchodzono drugie urodziny stacji.
"Jestem głęboko przekonana, że nasza stacja jest bardzo potrzebna nie tylko Białorusi, ale i Polsce" - powiedziała szefowa stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy. "Pomagamy w budowaniu niezależnej informacji (...) dla ludzi, z których przodkami nasi przodkowie żyli we wspólnym państwie przez ok. 300 lat" - mówiła.
Według niej stacja jest ważna dla Polski również z powodów politycznych. "W interesie Polski jest mieć sąsiada, który jest demokratyczny i przewidywalny" - tłumaczyła. Jak podkreśliła, stacja jest tworzona dzięki dobrej woli i wielkiemu zaangażowaniu wielu ludzi. "Nigdy byśmy nie istnieli, gdyby nie ta dobra wola, solidarność, którą ludzie nam okazywali, gdyby nie przekonanie do dobrego celu. (...) To, co robimy, to w najlepszym sensie kontynuacja mitu założycielskiego naszego kraju po 89 r., czyli tej solidarności przez małe +s+. Po prostu ludzkiej solidarności" - mówiła.
Jak mówił w rozmowie z PAP rzecznik stacji Siarhiej Pelesa, Biełsat to telewizja satelitarna, której programy powstają w czterech państwach: na Białorusi, w Polsce, na Litwie i w Czechach. "To z jednej strony pozwala być międzynarodowym producentem telewizyjnym, a z drugiej - stwarza kłopoty" - tłumaczył. "Największym problemem na Białorusi jest obecnie brak rejestracji naszego punktu korespondencyjnego. Trzykrotnie zwracaliśmy się do białoruskich władz. Dostaliśmy odmowę. Bez tego nie możemy akredytować naszych dziennikarzy" - wyjaśnił.
Jak powiedziała PAP Romaszewska-Guzy, obecnie stacja nie ma większych problemów z władzami białoruskimi. "Działamy nieoficjalnie, choć nie jesteśmy prześladowani w tej chwili. Ale trudno powiedzieć, co będzie za dwa tygodnie, za miesiąc czy za trzy miesiące. Tego po prostu nie wiem, bardzo często tego się boję" - tłumaczyła.
Według Siarhieja Pelesy, bywało, że dziennikarzy stacji spotykały represje ze strony władz. "Niedawno dziennikarze, którzy przygotowywali materiał o strajku w hucie szkła w obwodzie grodzieńskim, zostali zatrzymani, zatrzymano kasetę, sprzęt. Na szczęście nikt nie trafił do więzienia, a skonfiskowane materiały zostały później zwrócone - to pokazuje, że jesteśmy ważni, postrzegani przez władze jako poważny podmiot na scenie medialnej" - podkreślił Pelesa.
Czas emisji stacji wynosi codziennie 4 godziny, od 2010 r. ma to być sześć godzin. Stacja nadaje na żywo z Warszawy programy informacyjne, w ramówce są też programy publicystyczne i filmy dokumentalne. "To bardzo ważne, bo Biełsat jest jedyną stacją, która mówi o problemach i białoruskich, i współczesnego świata, o których inne telewizje, i białoruskie, i rosyjskie milczą" - podkreślił rzecznik stacji. W ramówce są także programy rozrywkowe, muzyczne, filmy fabularne i seriale. "Można by pomyśleć, po co takiej stacji, która ma misję, programy rozrywkowe. Ale nadajemy to w języku białoruskim - dialogi w serialu czy filmie pomagają Białorusinom nauczyć się języka białoruskiego" - wyjaśnił Pelesa.
Liczba osób, która ogląda program, stale rośnie. Według badań w marcu br. stacja miała nieco ponad 160 tys. widzów, w listopadzie było to już prawie 190 tys. stałych widzów.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.