Filipińskie wojska ewakuowały ok. 12 tys. ludzi z miejscowości położonych u stóp wulkanu Mayon, który wykazywał oznaki aktywności - podały w piątek władze.
W okolicy ogłoszono stan alertu, a wokół wulkanu ustanowiono liczącą 6-8 kilometrów strefę zamkniętą. Wcześniej ewakuowano ok. 35 tys. ludzi.
Władze ogłosiły także godzinę policyjną w ciągu najbliższej doby, aby uniemożliwić ludziom powrót do swoich domów i gospodarstw. W ciągu ostatnich 24 godzin odnotowano 246 wulkanicznych wstrząsów - poinformował wulkanolog July Sabit.
Z krateru wulkanu wydobywają się dymy i popiół, a po południowo-wschodnim zboczu popłynęła już trzy kilometry w dół lawa; osuwają się też odłamki skał. Na podstawie tych sygnałów główny wulkanolog kraju Renato Solidum ocenił, że "możliwość wystąpienia niebezpiecznej erupcji jest bardzo duża".
Mayon jest najbardziej aktywnym spośród 22 wulkanów filipińskich. W ciągu minionych 400 lat odnotowano około 50 jego erupcji. W 1841 roku erupcja Mayon spowodowała śmierć ponad 1200 ludzi. Ostatnią zanotowano w 2006 roku.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.