Republikańska większość Senatu pozostaje głucha na naciski prezydenta Trumpa, aby ponowić próbę zniesienia i zastąpienia systemu opieki medycznej zwanego "Obamacare" nowym programem. Senatorzy GOP uważają, że priorytetowe są dziś inne zagadnienia.
Do czasu, gdy ktoś nam nie pokaże, jak zdobyć ten nieosiągalny pięćdziesiąty głos, sprawę należy uznać za zamkniętą - powiedział we wtorek senator John Thune z Dakoty Południowej, trzeci pod względem ważności senator w strukturze Partii Republikańskiej w Senacie.
W ubiegłym tygodniu Republikanom w Senacie, w którym zasiada stu senatorów, nie udało wycofać ustawy o dostępnej opiece zdrowotnej - znanej jako "Obamacare", właśnie dlatego, że "zabrakło jednego głosu". Chodziło o częściowe unieważnienie obowiązujących rozwiązań.
Powodem fiaska głosowania w Senacie w ubiegłym tygodniu było wyłamanie się trojga republikańskich senatorów, którzy zagłosowali tak, jak demokraci. Przeciwko odrzuceniu części ustawy Obamacare, podpisanej w 2010 r. przez ówczesnego prezydenta Baracka Obamę, było 51 senatorów, a za - 49.
Prezydent Trump podczas weekendu szydził na Twitterze z przywódców Partii Republikańskiej w Senacie, że wyjdą na "głupców" i "absolutnych nieudaczników", jeśli zrezygnują ze starań, by znieść i zastąpić "Obamacare". Jednak te naciski nie przekonały senatorów z GOP. Republikanie uważają, że w obecnej sytuacji takie próby skazane byłyby na niepowodzenie.
W wtorek Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych dla obszaru Kolumbii przychylił się do wniosku podpisanego przez 16 stanowych adwokatów generalnych o możliwość podejmowania się obrony w sprawach dotyczących obcięcia systemu dotacji dla towarzystw ubezpieczeniowych, co stanowi fundament systemu "Obamacare".
Grupie związanych z Partią Demokratyczną adwokatów przewodzi adwokat generalny z Kalifornii Xavier Becerra i nowojorski adwokat generalny Eric Schneiderman. Prezydent Trump wielokrotnie zapowiadał zablokowanie dotacji dla towarzystw ubezpieczeniowych.
Oznacza to, że przed przeciwnikami "Obamacare" daleka droga - pisze w komentarzu Reuters.
Senatorzy dobrze to rozumieją. Zdaniem większości republikańskiej w Senacie zamiast kontynuować trwające od 7 lat zabiegi unieważnienia ustawy wprowadzającej system opieki zdrowotnej "Obamacare", które skazane były dotąd na niepowodzenie, lepiej skoncentrować się teraz na projektach ustaw, które mają większe szanse powodzenia. Takich, jak reforma systemu podatkowego czy ustawa o modernizacji amerykańskiej infrastruktury. Brak ustawy o zniesieniu "Obamacare", jednego z głównych celów Partii Republikańskiej w ciągu ostatnich siedmiu lat, krępuje ręce ustawodawców, w pracach nad innymi kluczowymi ustawami w tym o reformie podatków.
Przywódcy GOP zdają sobie sprawę, że brak konkretnych osiągnięć tj. nowych ustaw może się na nich zemścić w przyszłorocznych wyborach do Kongresu.
Dodatkowo ataki Trumpa na przedstawicieli GOP, a więc jego własnej partii, porażka zabiegów o zniesienie systemu "Obamacare", krytyka przez Trumpa jego własnego prokuratora generalnego i dawnego powiernika Jeffa Sessionsa, a w końcu ostatnie "trzęsienie ziemi" wśród personelu Białego Domu, przyczyniło się do odnowienia i zwiększenia podziałów wśród Republikanów. Podziały te powodują, że coraz częściej politycy GOP dystansują się od Trumpa w przekonaniu, że to sam prezydent jest źródłem problemów, a nie przywódcą zdolnym je rozwiązywać.
Takie obawy wśród Republikanów wzmacnia nastawienie amerykańskiego elektoratu. Jak wykazał sondaż portalu Politico i firmy sondażowej Morning Consult, którego wyniki zostały opublikowane we wtorek, 60 proc. uczestników ankiety uważa, że administracja Trumpa "funkcjonuje chaotycznie". Odmiennego zdania było 33 proc. badanych. Zdanie mniejszości podziela prezydent Trump, który na Twitterze w poniedziałek zapewniał, że nie ma "chaosu w Białym Domu".
Badania Politico i Morning Consult zostały przeprowadzone jeszcze przed dymisją Reince'a Priebusa (w przeszłości przewodniczącego Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej) z funkcji szefa kancelarii prezydenta Trumpa i "rezygnacji" po zaledwie 10 dniach sprawowania tej funkcji Anthony'ego Scaramucciego ze stanowiska dyrektora ds. informacji Białego Domu.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.