Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w środę, że Polska jest wśród tych krajów, które zrobiły najwięcej, aby pomóc Haiti po ubiegłotygodniowym trzęsieniu ziemi.
Minister pytany przez dziennikarzy o polską pomoc dla Haiti powiedział, że nasz kraj wpłaca stosunkowo duże sumy do funduszy unijnych na pomoc humanitarną i rozwojową. Dodał, że do tej pory państwa członkowskie UE i Komisja Europejska przeznaczyły już ponad 20 mln euro na pomoc dla dotkniętego trzęsieniem ziemi Haiti.
Sikorski poinformował, że kolejne sto kilkadziesiąt mln euro będzie przekazane przez UE w najbliższym czasie i, że - jak sądzi - KE przeznaczy kolejne 200 mln euro na odbudowę Haiti. "To są, uważam, imponujące sumy" - podkreślił.
Przypomniał, że Polska udzieliła dodatkowej pomocy, bo - jak zwrócił uwagę - dwa kursy samolotu rządowego na Haiti nie są tanie. "To nas plasuje wśród tych krajów europejskich, które zrobiły dla Haiti najwięcej" - ocenił.
Pytany, czy polscy ratownicy nie polecieli na Haiti zbyt późno odparł, że "proszę pytać tych, którzy dysponowali samolotem rządowym". "Z tego, co ja wiem pan minister (Aleksander) Szczygło był w Gruzji samolotem rządowym TU-154 w zastępstwie pana prezydenta i stąd samolot nie mógł wylecieć wcześniej niż by mógł. Zakładam, że to była tak ważna konferencja, że nie mógł jej skrócić" - powiedział Sikorski.
Zaznaczył też, że na Haiti cały czas było i jest kilka tysięcy pracowników ONZ i, że to jest kraj tamtej półkuli, na której największymi zdolnościami udzielania pomocy dysponują państwa Ameryki Łacińskiej i przede wszystkim Stany Zjednoczone.
"W ramach pomocy też trzeba się kierować rachunkiem ekonomicznym, tzn. jak najtaniej i najskuteczniej tę pomoc dostarczyć" - przyznał Sikorski. "Ale póki życie ludzkie jest w grze, póki można uratować ofiary, to my w odruchu serca i solidarności, nie licząc każdego litra benzyny lotniczej wysłaliśmy to, co mieliśmy najlepszego, czyli ekipę ratowniczą - jedną z jedenastu na całym świecie, która była zdolna do ratowania ludzi w tak trudnych warunkach" - podkreślił szef MSZ.
Polscy ratownicy wyruszyli na Haiti w miniony piątek. Wiele godzin - podobnie jak innym ekipom ratowniczym - zajęło im jednak dotarcie z lotniska na Dominikanie do Port-au-Prince.
Na miejscu jest 54 strażaków z Nowego Sącza, Warszawy, Gdańska, Łodzi i 10 psów wyszkolonych w poszukiwaniu żywych osób pod gruzami. Wyposażeni są w specjalistyczny sprzęt ratowniczy, m.in. geofony, kamery wziernikowe i termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania.
W środę z Polski ma wylecieć też samolot z pomocą humanitarną dla osób poszkodowanych w trzęsieniu ziemi.
W środę polscy ratownicy razem z Niemcami i Brytyjczykami zostali wysłani w rejon epicentrum ponownego trzęsienia ziemi na Haiti. Ziemia zatrzęsła się na Haiti ok. godz. szóstej rano czasu miejscowego. Siłę wstrząsów oceniono wstępnie na 6 w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się ok. 60 kilometrów na północny zachód od stolicy Port-au-Prince.
W ubiegły wtorek Haiti nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7 lub 7, 3 st. (agencje podają różne informacje). To najsilniejszy wstrząs w tym regionie od ponad 200 lat. Centrum stolicy, Port-au-Prince, jest zniszczone. WHO oraz Panamerykańska Organizacja Zdrowia (PAHO) szacują, że liczba ofiar śmiertelnych wynosi od 40 do 50 tysięcy - napisało Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.