Amerykanie nie zapominają o tragedii aborcji. Wczoraj i dziś kilkaset tysięcy osób bierze udział w różnych inicjatywach upamiętniających 37. rocznicę legalizacji zabijania nienarodzonych dzieci, w tym całonocnych czuwaniach modlitewnych.
Główne obchody odbyły się w narodowym sanktuarium Niepokalanej w Waszyngtonie. Przewodniczył im kard. Daniel DiNardo. Dziś zaś stołecznymi ulicami przejdzie marsz w obronie życia.
Tegoroczne inicjatywy odbywają się w kontekście kontrowersyjnej reformy służby zdrowia. Amerykańscy biskupi mają żal do Baracka Obamy, że upolitycznił tę tak ważną sprawę i przeforsował przy jej okazji proaborcyjne udogodnienia. Poinformowała o tym w audiowizualnym oświadczeniu Kathy Saile, dyrektor biura episkopatu ds. rozwoju społecznego. Zaznaczyła ona, że są to ostatnie chwile, w których można dokonać zmiany w projekcie prawa o reformie. Głosowanie nad jego ostateczną wersją może się odbyć jeszcze w tym miesiącu. Jeśli nie zostaną wprowadzone poprawki, które uniemożliwią opłacanie aborcji z kieszeni podatnika i zapewnią ochronę pracownikom medycznym niegodzącym się na udział w zabijaniu nienarodzonych, episkopat będzie zmuszony wezwać do odrzucenia reformy, choć od dawna o nią zabiegał.
Biskupi mają jednak jeszcze nadzieję na wprowadzenie niezbędnych poprawek. W tym celu rozpoczęli akcję lobbystyczną na szczeblu parafii. Chodzi o to, by katolicy dyscyplinowali swych przedstawicieli w parlamencie. Biskupi liczą, że parlamentarzyści uwzględnią coraz większą wrażliwość społeczeństwa na kwestie obrony życia i fakt, że większość Amerykanów opowiada się już dzisiaj przeciw aborcji.
Ona nie śpiewa gardłem, ona śpiewa duszą - mówiła o Magdzie Umer Agnieszka Osiecka.
To spaniałe świadectwo miłosierdzia oraz wspólnoty obywatelskiej i jedności ducha chrześcijańskiego.
Rozwiązanie ma zatrzymać zalew tanich produktów, trafiających do UE głównie z Azji.
Taką możliwość ma zakładać projekt plan pokojowy na linii Ukraina - Rosja.
Aż 50 proc. regularnie uczestniczących we mszach świętych przystępuje również do spowiedzi.