Reklama

Przybył tu, aby tworzyć Polskę

W Prabutach upamiętniono pierwszego powojennego kapłana tych ziem.

Reklama

- Dziś z inicjatywy Stowarzyszenia "Prabuty-Riesenburg" odsłaniamy tablicę upamiętniającą o. Czesława Andrzeja Klimuszkę - mówił ks. Dariusz Juszczak, proboszcz parafii św. Wojciecha w Prabutach. - Chcemy w ten sposób uczcić pierwszego powojennego duszpasterza tych ziem.

Zaraz po wojnie franciszkanie, odpowiadając na apel rządu i episkopatu, wysłali ponad 100 współbraci na tzw. Ziemie Odzyskane. Ojciec Andrzej wyruszył wówczas na Pomorze i osiadł właśnie w Prabutach. Zadaniem zakonników było zorganizowanie życia oraz roztoczenie opieki nad ludźmi, którzy przybyli tu zza Buga. - Takie samo zadanie miał również o. Andrzej - wskazywał proboszcz.

Ojciec Klimuszko pracę w Prabutach opisywał jako ciężką i odpowiedzialną. - Przybył tu, aby otoczyć duszpasterską opieką tych, którzy się osiedlili - mówił w homilii o. Grzegorz Piśko OFMConv. - Przybył po to, aby to miejsce stało się wolne, aby w tym miejscu rozwijać się i zapuszczać korzenie, aby tworzyć Polskę.

W tamtym czasie do franciszkanina przybywało mnóstwo osób także spoza Prabut, prosząc o pomoc. Do dziś wielu pamięta o. Andrzeja nie tylko jako znakomitego znawcę ziół, ale również jako wizjonera.

- My dziś patrzymy na o. Andrzeja przez pryzmat jego zdolności, przez pryzmat daru poznania, przez to, że czytał w ludzkich sercach. Często patrzymy tylko na to, co wydaje się nam czymś nadzwyczajnym, ale musimy pamiętać, że o. Andrzej Klimuszko był niesamowitym duszpasterzem - podkreślał o. Piśko. - Nigdy nie przeszedł obojętnie obok drugiego człowieka, zwłaszcza gdy był to człowiek smutny, poraniony czy potrzebujący pomocy. Ojciec Andrzej - człowiek, który był znany na całym ówczesnym świecie, a chodził w połatanym habicie. Nic dla siebie - to było jego motto. Był to człowiek, który zawsze pochylał się nad ubóstwem duchowym i materialnym tych, których spotykał.

Z powodu swojej działalności o. Klimuszko był prześladowany przez Urząd Bezpieczeństwa. - Musiał ukrywać się, a nawet uciekać w przebraniu kobiety i pod zmienionym nazwiskiem - opowiadał o. Grzegorz. - Z opowiadań mojej mamy wiem, że przed opuszczeniem Prabut o. Klimuszko ukrywał się w domu moich rodziców w Gdakowie. Był też tam częstym gościem - wspomina pani Henryka.

Następnie o. Andrzej ukrywał się przez kilka lat w klasztorze w Lubomierzu koło Limanowej. Ujawnił się dopiero w roku 1955 w Nieszawie, gdzie ponownie podjął duszpasterską pracę. Od września 1961 roku przeniósł się do klasztoru w Elblągu, w którym zmarł 25 sierpnia 1980 r.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
wiecej »

Reklama