Organizacje feministyczne zaostrzają protesty przeciwko wyemitowaniu antyaborcyjnej i prorodzinnej reklamy podczas transmisji największego wydarzenia sportowego w Stanach Zjednoczonych - finału Super Bowl. Kilkadziesiąt stowarzyszeń domaga się od kierownictwa telewizji CBS, by zrezygnowała z pokazywania spotu z gwiazdą futbolu Timem Tebowem w roli głównej - pisze Marta Ziarnik w Naszym Dzienniku.
W reklamie Tim Tebow i jego matka przedstawiają opowieść o tym, że przyszedł na świat, mimo iż lekarze naciskali, aby matka zgodziła się na aborcję. Chociaż spot jeszcze nie jest skończony, feministki twierdzą, że ma on "ostry antyaborcyjny wydźwięk" - czytamy. Do protestów feministek przyłączyli się gejowscy aktywiści.
Projekt spotów spotkał się z dużym odzewem Amerykanów - pisze dalej Nasz Dziennik. Organizacji Focus on the Family udało się zebrać kwotę, która pozwoli na ich emisję podczas transmisji największego wydarzenia sportowego w USA - finału Super Bowl, który kończy sezon zawodowego futbolu amerykańskiego. Choć koszty 30-sekundowej reklamy w tym najlepszym czasie antenowym są niebagatelne (nawet 3,2 mln USD), to przedstawiciele stowarzyszenia podkreślają, że warto to zrobić, bo przekaz na pewno zostanie zauważony.
Jak podkreśla Nasz Dziennik, występujący w spocie Tim Tebow, jest dumny ze swojego chrześcijaństwa. Często mówi młodym o swoim poszanowaniu dla czystości przedmałżeńskiej.
- Nie uważam, żebym był nudny czy pouczający w tym, co mówię, gdyż mówię o tym, w co wierzę. Niestety w dzisiejszych czasach niewielu sportowców pielęgnuje te kwestie. Dlatego ja będę tego bronił - powiedział na konferencji prasowej, podczas której wyjaśniał swoje zaangażowanie w kampanię obrony życia człowieka. Hasło "Celebrate Family, Celebrate Life" (Uczcij rodzinę, uczcij życie) ma za zadanie promowanie takich wartości, jak rodzina i życie
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.