Prezydent USA i premier Japonii Shinzo Abe zgodzili się w poniedziałek w Tokio co do twardego stanowiska wobec Korei Płn., która mimo presji społeczności międzynarodowej kontynuuje program zbrojeń atomowych. Trump i Abe rozmawiali też na temat handlu.
Na konferencji prasowej po zakończeniu oficjalnych rozmów Trump ocenił, że zbrojenia Pjongjangu, w tym jego "nielegalne próby atomowe i oburzające wystrzeliwanie rakiet bezpośrednio ponad japońskim terytorium", są zagrożeniem dla świata. Zapewnił jednocześnie, że USA i Japonia zmierzą się z tym i innymi problemami "razem, w przyjaźni i jako sojusznicy".
USA "stoją solidarnie z narodem japońskim przeciwko zagrożeniu północnokoreańskiemu" - zaznaczył prezydent. Dodał, że "potężny i trwały sojusz amerykańsko-japoński", w tym ponad 50 tys. żołnierzy USA stacjonujących w Japonii i kolejne 33 tys. w Korei Płd., będzie bronił "bezpieczeństwa i suwerenności obu naszych krajów".
"Era strategicznej cierpliwości się skończyła" - powiedział prezydent i dodał: "Niektórzy mówią, że moja retoryka jest ostra. Ale spójrzcie, do czego doprowadziła bardzo słaba retoryka w ciągu ostatnich 25 lat".
Trump odniósł się również do sprawy uprowadzenia przez agentów Pjongjangu obywateli Japonii, z których rodzinami spotkał się wcześniej w poniedziałek. Prezydent nazwał porwania "tragiczną historią" i obiecał, że razem z Abem spróbują "sprowadzić ich z powrotem do Japonii".
Korea Płn. przyznała się do uprowadzenia w latach 70. i 80. 13 Japończyków, a obecnie twierdzi, że wszyscy zmarli lub zostali wypuszczeni. Tokio podejrzewa jednak, że porwań było więcej, a część ofiar może wciąż żyć.
Premier Japonii zapewnił na tej samej konferencji, że jego kraj popiera stanowisko USA, iż wszelkie metody mogą być użyte, by zmusić reżim w Pjongjangu do zaprzestania zbrojeń. "Wpieramy stanowisko pana Trumpa, zgodnie z którym wszystkie opcje są na stole" - powiedział dziennikarzom Abe.
Dodał, że zgadza się z Trumpem w ocenie, iż Chiny powinny odgrywać większą rolę w wysiłkach na rzecz zatrzymania programu zbrojeniowego Korei Północnej.
Premier wspomniał również o planach wprowadzenia przez Japonię dodatkowych jednostronnych sankcji przeciwko reżimowi. Zapowiedział, że we wtorek ogłosi zamrożenie aktywów 35 osób i organizacji z Korei Północnej. Wcześniej tego dnia dodatkowe sankcje przeciwko 18 obywatelom tego kraju ogłosiła Korea Południowa.
Choć - jak przyznał Abe - kwestia Korei Płn. zdominowała jego rozmowy z Trumpem, obaj przywódcy poruszyli również tematy handlowe. Amerykański prezydent ocenił, że osiągnięto "olbrzymi postęp" zarówno w sprawie Pjongjangu, jak i w negocjacjach na tematy gospodarcze.
Wcześniej w poniedziałek Trump na spotkaniu z przedstawicielami amerykańskiego i japońskiego biznesu w ambasadzie USA w Tokio przypomniał, że jego kraj ma "olbrzymi deficyt" w handlu z Japonią. Jego zdaniem handel USA z tym azjatyckim krajem powinien być "wolny i obustronny", a obecnie taki nie jest.
Trump promuje umowy handlowe w ramach szerszego porozumienia w regionie Indii-Pacyfiku, podczas gdy Japonia jest już bliska uzgodnienia warunków współpracy z 10 krajami, które miały wejść w skład proponowanego przez poprzednią administrację USA Partnerstwa Transpacyficznego (TPP). Stany Zjednoczone wycofały się z rozmów na temat TPP niedługo po objęciu prezydentury przez Trumpa.
"TPP nie było właściwym rozwiązaniem" - ocenił w poniedziałek Trump. Zapewnił, że umowy w ramach regionu Indii-Pacyfiku będą skuteczniej stymulować handel, a jednocześnie będą znacznie mniej skomplikowane.
Według amerykańskiego ministerstwa finansów deficyt tego kraju w handlu z Japonią wyniósł w ubiegłym roku 69 mld dolarów. USA były w 2016 roku drugim największym partnerem handlowym Japonii, po Chinach, a Japonia była dla USA czwartym największym rynkiem eksportowym.
Japonia jest początkowym przystankiem na trasie pierwszej azjatyckiej podróży Donalda Trumpa, odkąd zasiadł on w fotelu prezydenta USA. We wtorek opuści on Tokio i uda się do Korei Płd., a następnie poleci do Chin, Wietnamu i na Filipiny.
Obserwatorzy oczekują, że podczas wizyty Trump sformułuje oficjalne stanowisko swojej administracji wobec Azji. Do tej pory amerykański prezydent lansował hasło "America First", sygnalizując mniejsze od swoich poprzedników zaangażowanie w sprawy zagraniczne. Rodziło to u azjatyckich sojuszników USA niepewność, m.in. w kontekście coraz bardziej asertywnej polityki zagranicznej Chin i ich roszczeń terytorialnych na otaczających je morzach.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.