Reklama

Starożytne problemy i współczesne korzenie

Trwa wizyta ad limina szkockich biskupów. Oprócz ogólnego spotkania z całym episkopatem Benedykt XVI przyjął poszczególnych hierarchów na prywatnych audiencjach. Z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Szkocji kard. Keithem Patrickiem O'Brienem rozmawia Radio Watykańskie.

Reklama

- Czy współpracujecie z Kościołem prezbiteriańskim i innymi wspólnotami chrześcijańskimi również w promowaniu chrześcijańskiej wizji społeczeństwa?

Kard. K. P. O’Brien: Sądzę, że nasza współpraca jest bardzo ścisła, choć oczywiście jako katolicy trzymamy się naszego nauczania moralnego i dogmatycznego. Tym niemniej zdarza się, że ja i inni katoliccy biskupi zabieramy głos w niektórych sprawach, podczas gdy inni zwierzchnicy chrześcijańscy milczą. Czasami mówi się nawet, że tylko ja wyrażam stanowisko chrześcijan w niektórych bardzo ważnych kwestiach. I niekiedy pada pytanie: Dlaczego tylko ja zbieram głos? No cóż, ja muszę zabierać głos, bo jestem zwierzchnikiem Kościoła katolickiego i jako taki wypowiadam się o różnych sprawach, które dotyczą wszystkich, nie tylko katolików. Ostatnio była to kwestia aborcji, w związku 40. rocznicą ustawy aborcyjnej, czy projekt ustawy o zapłodnieniu i embriologii, albo kwestia eutanazji. Nasze stanowisko w tych sprawach jest bardzo jasne. Nie waham się więc go przedstawiać, by zaproponować naszemu krajowi chrześcijańską orientację, czego inni zwierzchnicy chrześcijańscy nie czynią.

- W ten sposób idzie Ksiądz Kardynał śladem kard. Winninga, który również zabierał jasne stanowisko w kwestiach etycznych. Na ile jednak ten głos Kościoła jest uwzględniany w debacie publicznej?

Kard. K. P. O’Brien: Bardzo bym chciał, by stanowisko Kościoła było brane pod uwagę, a nie po prostu ignorowane. Dlatego też korzystam z dobrych doradców, poczynając od innych biskupów. Trzeba bowiem znaleźć odpowiednie słowa, aby dotrzeć do ludzi. W ubiegłym roku na przykład, z okazji wspomnienia Matki Teresy z Kalkuty, ukazałem ją jako przykład troski o umierających. Promowaliśmy również hasło: „Nie zabijaj swojej babci”. Wiem, że niektórym ten slogan może wydawać się dziwny, wziąwszy pod uwagę o jak ważną kwestię tu chodzi. Trzeba jednak pamiętać, że ludzie, do których się zwracamy, to w ogromnej większości czytelnicy brukowców, a nie czasopism dla elity. I stąd takie slogany, jak „Nie zabijaj swojej babci”, czy „Ustawa o embriologii pozwala tworzyć potwory Frankensteina”. Niektórzy mi mówią, że są szokujące. Ale to dobrze. One mają przemówić do zwyczajnych ludzi i pomóc im zrozumieć, o jakich zagrożeniach mówimy. Moim zadaniem jest dotrzeć do zwykłych obywateli naszego kraju i powiedzieć im: „Uwaga, zobaczcie, co się dzieje! Nie chcemy iść w tym błędnym kierunku”. W podobny sposób mówię też o małżeństwie i życiu rodzinnym, o godności sakramentu małżeństwa czy kapłaństwa. Staram się nauczać tego naszych wiernych, ale mam nadzieję, że również inni ludzie, do których dociera nasz głos, mogą się dzięki temu dowiedzieć, czego rzeczywiście nauczał Jezus Chrystus.

- Pomówmy teraz o kapłaństwie i powołaniach. Skandale seksualne miały bardzo negatywne konsekwencje w Anglii, a w zwłaszcza w Irlandii. Czy również szkocki Kościół musiał stawić czoła tym problemom?

Kard. K. P. O’Brien: Tak, kryzys związany ze skandalami seksualnymi dotknął również Szkocji, lecz w o wiele mniejszej mierze. Dzięki Bogu, u nas nie było aż tak dużo tych straszliwych nadużyć, molestowania dzieci. A zatem problem ten nie miał tak wielkich rozmiarów. Ale oczywiście konsekwencje tego, co dzieje się w Anglii, Ameryce czy w Irlandii, są w jakiś sposób odczuwane również i u nas. Jednakże ten kryzys nie miał, jak mi się wydaje, wpływu na spadek powołań, który jest raczej spowodowany postępującą sekularyzacją. Rodziny są zatroskane o przyszłość swych dzieci, rodzice nie rozmawiają z nimi o powołaniu, nie zachęcają do poświęcenia się tej posłudze.

- Wspomniał już Ksiądz Kardynał o dialogu ekumenicznym. A jak to wygląda z dialogiem międzyreligijnym, czy w Szkocji jest on jednym z priorytetów?

Kard. K. P. O’Brien: Nie uznaję tego za wielki priorytet, ponieważ liczba wyznawców innych religii, które przybywają do Szkocji, jest stosunkowo niewielka. Tym niemniej mamy dobre relacje z innymi religiami. Mamy rady międzyreligijne w Edynburgu, w Glasgow, a nawet na szczeblu ogólnokrajowym. Tam spotykamy się razem z okazji różnych świąt. Nawiązujemy też współpracę na polu społecznym. Pomaga to nam również zdać sobie sprawę ze wspólnych problemów i w miarę naszych możliwości je rozwiązywać.

- W jakiej mierze aktualny kryzys gospodarczy dotknął Szkocji? I co robi Kościół, aby pomóc potrzebującym?

Kard. K. P. O’Brien: Nigdy nie możemy zapomnieć o znaczeniu naszych tradycyjnych organizacji charytatywnych: stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo, czy lokalnych Caritas, które mają bezpośredni kontakt z ludźmi. Ponadto dzięki obecnym w Szkocji zakonom posiadamy niezbędne struktury, w których rozdawane jest pożywienie, gdzie można znaleźć schronienie czy inną pomoc. Na tym polu współpracujemy też z państwem. I tak próbujemy zaradzić tym problemom. Inna sprawa to fakt, że jako chrześcijanie, jako katolicy musimy wywierać nacisk na nasze władze, zarówno w Szkocji, jak i w Londynie, aby zajęły się kryzysem gospodarczym, a także problemem mieszkań czy niedożywienia. Jako wspólnota chrześcijańska musimy uświadomić naszym politykom, co dzieje się z ludźmi w najuboższych regionach kraju i społeczeństwa, w szczególności w wielkich miastach. Jest to też dobra okazja do współpracy ekumenicznej i międzyreligijnej.

- Czy są jeszcze jakieś inne problemy, na które chciałby Ksiądz Kardynał zwrócić uwagę w czasie wizyty ad limina?

Kard. K. P. O’Brien: Tym, na co kładę największy nacisk w mojej pasterskiej posłudze, jest małżeństwo i rodzina. Sam pochodzę z silnej rodziny i dlatego potrafię to docenić. Dziś młodzi wzrastają w bardzo zróżnicowanych warunkach rodzinnych, pośród wielkich problemów, jak alkohol, narkotyki, bezrobocie, związki homoseksualne wychowujące dzieci – to wszystko niszczy życie rodzinne, które kształtowało nas w dzieciństwie. Musimy przywrócić rodzinie siłę i równowagę, bo to jest normalne. Kościół musi o tym mówić wyraźnie i donośnie. Musi głosić Ewangelię Chrystusa, wartość życia małżeńskiego i przywrócić tę normalność. Jeśli rodzina źle funkcjonuje, to i społeczeństwo, cały kraj musi źle funkcjonować. Chciałbym zatem przywrócić chrześcijańskie fundamenty moralne, mając też na względzie chrześcijańskie korzenie naszego kraju, o których nie wolno zapominać.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Poniedziałek
rano
9°C Poniedziałek
dzień
10°C Poniedziałek
wieczór
6°C Wtorek
noc
wiecej »

Reklama