Rosyjskie propozycje dotyczące nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego nawiązują do niefortunnej tezy o podziale na starą i nową Europę o różnych prawach - ocenił były szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld.
Uczestniczył on w Monachijskiej Konferencji o Bezpieczeństwie, na której jednym z głównych tematów był postulat Rosji zawarcia nowego układu o bezpieczeństwie europejskim.
W ocenie Rotfelda idee prezentowane przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa oraz szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, w istocie "zakładają, że należy podzielić sojusz na państwa, które należały do niego przed 27 maja 1997 r. (powołanie Rady NATO-Rosja) i te, które wstąpiły do niego później". "Wyraża się w tym akceptacja dla niefortunnej wypowiedzi byłego sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda o starej i nowej Europie" - powiedział Rotfeld PAP.
"Gdyby sądzić na podstawie znanych dokumentów, to - zdaniem strony rosyjskiej - stara Europa ma mieć pełne prawa, a ta nowa - ograniczone, co miałoby zostać zapisane" w traktacie - dodał.
Celem postulowanego przez Kreml nowego paktu, który miałby objąć przestrzeń od Vancouveru do Władywostoku, jest - według inicjatorów - "ostateczne zerwanie ze spuścizną zimnej wojny" i stworzenie "jednolitej, niepodzielnej przestrzeni" w sferze bezpieczeństwa na obszarze euroatlantyckim.
Rosja postuluje m.in. podjęcie zobowiązania do niepodejmowania jakichkolwiek działań, które "w istotny sposób" dotykałyby bezpieczeństwa innego lub innych uczestników traktatu. Zdaniem niektórych komentatorów przyjęcie takiej traktatowej zasady mogło by posłużyć Moskwie za argument przeciwko dalszemu rozszerzeniu NATO na wschód albo rozmieszczaniu zbrojeń Sojuszu na terytorium nowych państw członkowskich, gdyż Rosja uznaje takie działania za zagrożenie jej bezpieczeństwa.
Rotfeld zauważył, że inicjatywa Moskwy kładzie nacisk na to, by proponowane porozumienie miało charakter prawno-traktatowy. "Ci, którzy przywiązują ogromną wagę do formy, często nie mają świadomości, że forma nie może przeważać nad treścią" - powiedział. "O skuteczności porozumień decyduje przede wszystkim wola i determinacja państw", a nie ich forma prawna - dodał.
"Jeżeli Rosja chce rzeczywiście wejść jako równoprawny ważny aktor do euroatlantyckiego bezpieczeństwa, to otwiera się ponownie wielka szansa. Ona może długo nie potrwać. Ta szansa jest do wykorzystania teraz. Jeśli zacznie się prowadzić prawnicze wywody to może się okazać, że stracimy kolejną okazję" - ostrzegł były szef polskiej dyplomacji.
"Kiedy Michaił Gorbaczow w 1988 r. zaproponował eliminację broni jądrowej, ówczesny prezydent USA Ronald Reagan nie uwierzył, że to na serio i stracił okazję. Teraz, ponad 20 lat później Amerykanie powracają do tej idei, tylko że już Rosjanie mają szereg obaw. Gdyby podjęto ten temat już wtedy, pod koniec lat 80., bylibyśmy dziś w zupełnie innym punkcie" - dodał.
Rotfeld wskazał, że w czasie konferencji monachijskiej doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa James Jones zaakcentował zobowiązania wynikające z art. 5. Paktu Północnoatlantyckiego, który mówi, iż napaść na jednego członka Sojuszu traktowana jest jako napaść na pozostałych. Z tego artykułu w pełni korzystać będą kraje, które wstąpią do NATO. "Jeśli ktoś chce szukać nowej gwarancji bezpieczeństwa, to wydaje się, że byłoby to najprostsze" - zasugerował Rotfeld.
Według niego w Rosji zachodzą obecnie pewne pozytywne zmiany, o czym świadczą "różne zachęcające sygnały", zawarte w wystąpieniach prezydenta Miedwiediewa czy premiera Władimira Putina. Ostatnim takim sygnałem było zaproszenie polskiego premiera Donalda Tuska uroczystości w Katyniu.
"To element pewnego procesu. Jeśli możemy Rosję zachęcać do pójścia w tym kierunku, jest to w naszym interesie" - ocenił Rotfeld.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.