...zwłaszcza że w czasach obojętności wobec Boga żar jest bardzo potrzebny.
Rozpoczął się Adwent, a z nim nowy rok liturgiczny. To także początek realizacji w polskim Kościele nowego, dwuletniego programu duszpasterskiego, którego celem jest „odkrycie Osoby Ducha Świętego, otwarcie się na Jego działanie oraz refleksja nad sakramentem bierzmowania i jego skutkami”. Temat na pewno ważny. Chyba nawet więcej: mogący być inspiracją dla rewolucji. Tyle że tryb przypuszczający najlepiej chyba oddaje istotę sprawy.
Papież Franciszek wrócił właśnie z podróży do Mjanmy (Birmy) i Bangladeszu. W pierwszym z tych krajów zdecydowaną większość mieszkańców stanowią buddyści, w drugim - muzułmanie. Jestem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności przemawiania do inaczej myślących. Bardzo ciekawe było też to, co powiedział biskupom jednego i drugiego kraju. Konkretnie i jednym, i drugim zwracał uwagę na potrzebę troski o świeckich katechistów. Szczególnie mocno zabrzmiało to, co powiedział biskupom Bangladeszu.
„(...) prosiłbym was o okazanie jeszcze większej bliskości wiernym świeckim. Oni muszą się rozwijać. Trzeba promować ich rzeczywiste uczestnictwo w życiu waszych Kościołów partykularnych, także poprzez struktury kanoniczne, które zapewniają, żeby ich głosy zostały usłyszane, a ich doświadczenia było doceniane. Rozpoznajcie i doceniajcie charyzmaty świeckich, mężczyzn i kobiet, i zachęcajcie ich, aby wnosili swoje dary w służbie Kościołowi i całemu społeczeństwu”.
Nie powinno się wyrywać tych zdań z kontekstu. Papież chwilę później stwierdził, że chodzi mu przede wszystkim o katechetów, którzy są „filarami ewangelizacji”, „prawdziwymi misjonarzami i przewodnikami modlitewnymi” (pewnie chodziło o przewodników w uczeniu modlitwy), „których apostolat jest niezbędny dla rozwoju wiary i chrześcijańskiej formacji nowych pokoleń”. Wyjaśnił , że chodzi mu też o świeckich będących członkami rad duszpasterskich i ekonomicznych. Nie zmienia to jednak faktu, że to inny niż ten, do którego przywykliśmy, sposób traktowania świeckich.
Konkretnie? Nie chodzi o „słyszenie głosów świeckich i docenianie ich doświadczenia”. Tego chyba nie brakuje. Raczej o owo „rozpoznawanie i docenianie charyzmatów” świeckich. Jak złośliwie zauważył pewien mój stary znajomy, można czasem odnieść wrażenie, że choć wszyscy w sakramencie bierzmowania otrzymaliśmy Ducha Świętego, dziś mówi On właściwie tylko do proboszczów. Reszcie, a już zwłaszcza świeckim, pozostaje w udziale entuzjastyczne włączenie się w realizację ich pomysłów.
Może faktycznie coś w tym jest? Przecież Duch Święty zna realia, wie, kto w Kościele rządzi (nie mam na myśli zasad prawa kanonicznego, raczej praktykę), więc pewnie nie będzie dawał takich czy innych charyzmatów komuś, kto nie ma szansy nimi w Kościele posługiwać. Mnie jednak bardzo podoba się koncepcja, o której lata temu słyszałem podczas konferencji prowadzonej przez pewnego biskupa, że władza w Kościele, jeśli chce być służbą, musi być przede wszystkim rozeznawaniem. Nie w stylu „mam pomysł, poszukajmy kto go zrealizuje”, ale „mam ludzi z takimi zdolnościami, jak można ich umiejętności dla dobra Kościoła wykorzystać”.
Napięcia między urzędem a charyzmatem będą rodziły się zawsze. Bardzo znamienne pod tym względem jest wyznanie starotestamentalnego proroka Amosa, działającego na przekór ustalonemu porządkowi, kto prorokować może:
Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan: "Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!"
...ale i jedno, i drugie jest Kościołowi potrzebne. I nie ma co jednego czy drugiego się bać. Ostatecznie wszystkie dary, jeśli są prawdziwe, pochodzą od Boga, prawda?
Trzeba nam po prostu sporo pokory. Zarówno w rozpoznawaniu własnych charyzmatów, jak i w widzeniu charyzmatów naszych bliźnich. Przecież nawet bycie tylko kamieniem użytym do budowania drogi, po której inni zbliżają się do Boga, ma sens.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.