Do 19 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych lawin błotnych w południowej Kalifornii - poinformowały w sobotę lokalne władze. Pięć osób w wieku od 2 do 62 lat nadal jest poszukiwanych przez ekipy ratunkowe.
W sobotę znaleziono jedną żywą osobę,25-letnią kobietę, ale szanse na odnalezienie dalszych żywych ofiar pod zwałami ziemi i pogruchotanych domów maleją.
"Chociaż z każdą godziną szanse na odnalezienie kogoś żywego są coraz mniejsze, zawsze pozostaje nadzieja" - powiedział szeryf hrabstwa Santa Barbara Bill Brown.
W akcji poszukiwawczo-ratunkowej uczestniczy ponad 2100 ratowników, w tym ze Straży Przybrzeżnej USA, Marynarki Wojennej i Amerykańskiego Czerwonego Krzyża. W sobotę dołączyło do nich dalszych 900 osób.
Lawiny nawiedziły górzysty obszar o powierzchni ok. 78 km kwadratowych. Domy ma tam wiele znanych osobistości. Został on wcześniej pozbawiony roślinności przez pożary. Ułatwiło to zejście lawin, bowiem to głównie roślinność zatrzymuje i wchłania wodę.
Masy błota, miejscami nawet o grubości 1,5 metra, schodzące ze zboczy dolin wyrywały domy z fundamentów i porywały ze sobą. Odcięte zostały drogi dojazdowe do wielu miejscowości, w tym autostrada nr 101, która ma być otwarta dopiero w poniedziałek.
Do ratowania ludzi z zagrożonych terenów wykorzystano helikoptery. Zarządzono ewakuację ok. 7 tysięcy mieszkańców, w tym wszystkich mieszkańców Montecito, osady położonej na wschód od Santa Barbara.
Te wyjątkowo, do niedawna, malownicze tereny od wschodu graniczą z Parkiem Narodowym Los Padres a od zachodu z Pacyfikiem. Ich dodatkową atrakcyjność stanowił fakt, iż położone są w pobliżu aglomeracji Los Angeles.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.