Najwięcej wyroków śmierci wykonuje się w Chinach. Co tydzień ginie tam co najmniej 20 osób. Egzekucje przeprowadzane są też w krajach uznanych za demokracje, takich jak Stany Zjednoczone czy Japonia. Mówiono o tym w Genewie na zakończonym dziś 4. światowym kongresie przeciwko karze śmierci.
Obecna na genewskim spotkaniu laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, irańska adwokatka Shirin Ebadi, przypomniała, że Iran zajmuje haniebne pierwsze miejsce na świecie, jeśli chodzi o liczbę wyroków śmierci wykonywanych na dzieciach. Z roku na rok rośnie tam liczba egzekucji przez ukrzyżowanie, zrzucanie ze skały czy ukamienowanie skazanych. Karę śmierci, orzekaną według przepisów wprowadzonych po rewolucji islamskiej, wymierza się często z powodów tak błahych, jak picie alkoholu.
Mimo, że nadal w 14 stanach w USA aplikuje się karę śmierci, istnieje nadzieja, iż zostanie ona tam zniesiona. Jak podkreślano w czasie kongresu, Amerykanów nie stać w czasach kryzysu na ogromne koszty utrzymania skazanych i egzekucji. W Kalifornii na przykład przeznacza się rocznie na ten cel 140 mln dolarów.
Podczas jednej z dyskusji panelowych powołano się na bezprecedensowy wśród abolicjonistów przykład Polski, która przed paru laty opowiadała się za przywróceniem kary śmierci. W obradach kongresu zabrakło działaczy z naszego regionu Europy, gdzie nadal notuje się więcej zwolenników kary śmierci niż jej przeciwników.
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.