"Nadal nie ma szans, aby helikopter przetransportował naszych himalaistów ze Skardu do bazy pod K2. Pogoda nie poprawiła się. Natomiast ratownik medyczny Jarosław Botor musi z ważnych powodów osobistych wrócić do Polski" - poinformował PAP szef komitetu organizacyjnego wyprawy na K2 Janusz Majer.
Według środowych prognoz, w czwartek pogoda w bazie pod K2 miała się poprawić.
"Niestety, nie poprawiła się. W bazie nadal wiatr wieje z prędkością ok. 50 km/h, a na poziomie obozu drugiego ok. 80 km/h. W takich warunkach jakakolwiek akcja górska jest też niemożliwa" - dodał.
W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest w szpitalu we francuskim Sallanches. Ma odmrożone stopy i ręce. Według lekarzy poważniejszy problem jest z dolnymi kończynami.
Do schodzącej z Nanga Parbat z wysokości powyżej 6000 m dotarli w nocy z soboty na niedzielę czasu miejscowego Adam Bielecki i Denis Urubko. W akcji ratunkowej brali też udział Botor i Piotr Tomala. Na wysokości około 7200 m pozostał Tomasz Mackiewicz, który jako pierwszy Polak zdobył 25 stycznia w sezonie zimowym szczyt "Nagiej Góry".
W zimowej narodowej wyprawie na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) pod kierunkiem Krzysztofa Wielickiego udział biorą: Janusz Gołąb - kierownik sportowy, Dariusz Załuski - filmowiec oraz Adam Bielecki, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Piotr Tomala, Denis Urubko, Maciej Bedrejczuk i Piotr Snopczyński, kierownik bazy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.