Donald Trump miał nie przetrwać roku w Białym Domu. Nie tylko przetrwał, ale nawet jego krytycy przyznają dziś: ten facet naprawdę potrafi rządzić.
Kiedy pół roku przed wyborami w USA w 2016 roku obejrzałem któreś z kolei wystąpienie Donalda Trumpa na wiecu przedwyborczym, napisałem w jednym z tekstów: ten człowiek zostanie 45. prezydentem USA. To był czas, gdy podobne opinie uchodziły za dowód braku orientacji w polityce amerykańskiej. Wystarczyło zresztą posłuchać najbardziej poważnych komentatorów po obu stronach Atlantyku, by poczuć się co najmniej głupio z podobną tezą. Największe stacje telewizyjne w Stanach emitowały na żywo dyskusje, w których na rzucone przez kogoś hasło „Trump może zagrozić Clinton” cała reszta wybuchała autentycznym śmiechem przechodzącym w rechot. Kiedy w styczniu zeszłego roku stałem pod Kapitolem z tysiącami Amerykanów w czasie przysięgi składanej przez Donalda Trumpa, na ulicach Waszyngtonu podpalone samochody i wybite szyby w sklepach pokazywały frustrację tych, którzy uwierzyli w rechot poważnych mediów, które nie chciały – a może nie mogły – spróbować zrozumieć fenomenu popularności multimiliardera.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.