W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł w piątek pacjent, ciężko poparzony w wyniku niedawnego pożaru w Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublińcu. Tym samym liczba ofiar tej tragedii wzrosła do czterech.
O śmierci poparzonego pacjenta poinformował PAP prokurator Tomasz Ozimek z prowadzącej śledztwo w sprawie pożaru Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jak powiedział prokurator, w ramach toczącego się śledztwa trwają m.in. przesłuchania świadków i analiza dokumentacji szpitalnej. Do szczegółowych badań zabezpieczono również instalacje i urządzenia przeciwpożarowe w szpitalu.
Postępowanie prowadzone jest pod kątem spowodowania pożaru i nieumyślnego spowodowania śmierci pacjentów. Prokuratorzy badają także, czy nie doszło do zaniechań ze strony personelu szpitala w czasie samej tragedii i okresie poprzedzającym ją.
Wcześniej pojawiły się sugestie, że pracownicy placówki mogli tolerować palenie papierosów w salach. Choć śledczy nie chcą niczego przesądzać, najbardziej prawdopodobna jest hipoteza, że pożar mógł powstać właśnie od niedopałka, od którego zapaliły się materace. Ostatecznie ustalą to biegli.
Pożar w lublinieckim szpitalu wybuchł w nocy z wtorku na środę w ośmioosobowej sali na pierwszym piętrze. Trzy osoby zginęły na miejscu - byli to mężczyźni w wieku od 50 do 60 lat, którzy mieli problem z samodzielnym poruszaniem się.
Sześć innych osób - trzech pacjentów i trzy osoby z personelu - zostało poszkodowanych. Najciężej ranny pacjent trafił Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie w piątek zmarł.
Wojewódzki Szpital Neuropsychiatryczny im dr. Emila Cyrana w Lublińcu, zajmujący się leczeniem chorób psychicznych, a także neurologicznych i terapią uzależnień, ma ponad 100-letnią tradycję. Jest samodzielnym publicznym zakładem opieki zdrowotnej, jednostką samorządową województwa śląskiego.
Był to kolejny w ostatnich kilku latach tragiczny pożar szpitala w woj. śląskim. 1 stycznia 2006 r. w szpitalu zakaźnym w Bytomiu zginęło trzech pacjentów, a poszkodowanych zostało około 20 innych osób. Badająca okoliczności tamtej tragedii prokuratura ustaliła, że do powstania pożaru przyczynił się pacjent - jedna ze śmiertelnych ofiar tragedii. Pożar wybuchł od niedopałka papierosa. Mężczyzna, który zaprószył ogień, był nietrzeźwy.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.
W środę odbyło się kilka pogrzebów ofiar, wśród których były całe rodziny.