W 7. rocznicę śmierci abp. Józefa Życińskiego w katedrze lubelskiej Mszy św. w intencji zmarłego metropolity przewodniczył jego następca abp Stanisław Budzik.
Rozpoczynając Mszę św., abp Budzik nazwał swego poprzednika budowniczym mostów.
- Jednym z łacińskich określeń biskupa jest słowo „pontifex”, które oznacza budowniczy mostów. To określenie szczególnie pasuje do abp. Józefa Życińskiego, który niespodziewanie przed siedmiu laty odszedł do domu Ojca. Abp Józef budował mosty na różne sposoby. Budował mosty między wiarą i nauką, mosty między ludźmi także z innych religii i kultur. Wszystkim chciał przypominać, że są dziećmi jednego Ojca w niebie, mają podobne serca i sumienia, które są zdolne odróżniać dobro od zła. Dziękujemy Bogu za to, że mieliśmy takiego pasterza, który wpisał się w życie diecezji, ale i życie wielu z nas - mówił abp Stanisław.
Mimo czasu, jaki upływa od odejścia abp Józefa Życińskiego 10 lutego 2011 r., wciąż jest on obecny w naszej archidiecezji na wiele sposobów. Niemal każdy wierny archidiecezji lubelskiej ma w pamięci jego twarz, pamięta jego charakterystyczny głos. Wielu zachowuje jego książki, pamiątkowe obrazki, ma zdjęcia z arcybiskupem.
- Pełniąc posługę pasterską w archidiecezji, za każdym pobytem w parafiach napotykam ślady jego obecności, zapisane w pamięci ludzkiego serca i w kronikach parafialnych. Tu dokonał konsekracji kościoła, tam odbył wizytację kanoniczną, gdzie indziej poświęcił szkołę lub budynek użyteczności publicznej, był obecny na jubileuszach, rocznicach, bierzmował, głosił słowo Boże, sprawował Eucharystię. Wpisał się na trwałe w dzieje wielu instytucji Lublina i archidiecezji, a nade wszystko w serdeczną pamięć zwyczajnych ludzi. Jest obecny wśród nas ciałem, które oczekuje na zmartwychwstanie w krypcie archikatedry, patrzy na nas jak żywy z tablicy umieszczonej w archikatedrze w pierwszą rocznicę jego odejścia. Jego grób odwiedzają chętnie wierni z archidiecezji i spoza niej. Często sprawuję w krypcie Eucharystię w jego intencji, zawsze jest to wielkie przeżycie dla mnie i uczestniczących wiernych - powiedział "Gościowi Niedzielnemu" abp Stanisław Budzik.
Kiedy obecny metropolita rozpoczynał posługę w naszej archidiecezji, o swoim poprzedniku mówił tak:
Spotkań z abp. Józefem było bardzo wiele, kilka zapadło mi w pamięć szczególnie. Przez siedem lat w diecezji tarnowskiej, gdzie obaj posługiwaliśmy, spotkania były bardzo intensywne, potem już rzadsze, ale regularne. Najmocniej zapisały się w pamięci cztery przełomowe, każde z nich oddzielone od następnego okresem siedmiu lat. Pierwsze spotkanie miało miejsce na początku października 1990 r., kiedy przyjechał do Tarnowa jako świeżo mianowany biskup tarnowski. Zobaczyłem go wtedy pierwszy raz w życiu, a mimo to zdążył zapowiedzieć powstanie wydawnictwa diecezjalnego, którym miałem się zająć. Wszedł do diecezji z dużym dynamizmem, a jego autoprezentacja zawarta w biblijnych słowach: „Jestem Józef, Wasz brat”, wywołała ogromny entuzjazm. Siedem lat później, w czerwcu 1997 roku, przywiozłem go z Tarnowa do Lublina jako nowo mianowanego arcybiskupa metropolitę lubelskiego. Pamiętam każdy szczegół tej bogatej w wydarzenia wizyty. Upłynęło siedem kolejnych lat. W kwietniu 2004 r., razem z ówczesnym nuncjuszem apostolskim w Polsce, abp. Józefem Kowalczykiem, pełnił posługę współkonsekratora podczas moich święceń biskupich. On sam został wyświęcony na biskupa w tej samej gotyckiej katedrze w Tarnowie kilkanaście lat wcześniej. Ostatnie spotkanie miało miejsce znowu po siedmiu latach i posiadało dwa etapy: w Tarnowie i w Lublinie. Tam i tu, w katedrze, przy trumnie arcybiskupa, podczas kolejnych stacji pogrzebu. To, co mi wtedy powiedział, jest dla mnie przedziwnym znakiem świętych obcowania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.