Szef MON Mariusz Błaszczak z całą pewnością wyjaśni do "samego końca", czy wydatki z kart kredytowych i płatniczych resortu obrony były uczciwe i uzasadnione - powiedział w piątek premier Mateusz Morawiecki.
Pod koniec lipca 2017 r. poseł Piotr Misiło (Nowoczesna) zwrócił się do MON z pytaniem, jaka jest liczba służbowych kart płatniczych i kredytowych w MON oraz o wielkość wydatków dokonywanych tymi kartami. W odpowiedzi ówczesny wiceszef MON Bartosz Kownacki napisał, że łączna liczba służbowych kart w 2016 r. wynosiła 832 (131 kart kredytowych i 701 kart płatniczych), natomiast w pierwszym półroczu 2017 r. było ich 733 (132 kredytowe i 601 kart płatniczych).
"W wyniku użycia kart w 2016 r. została wydatkowana kwota 9 mln 540 tys. 317 zł (w tym: przy użyciu kart kredytowych - 896 tys. 679 zł oraz kart płatniczych - 8 mln 643 tys. 638 zł), natomiast w I półroczu 2017 r. - kwota 5 mln 258 tys. 61 zł (w tym: przy użyciu kart kredytowych - 760 tys. 528 zł oraz kart płatniczych - 4 mln 497 tys. 533 zł)" - napisał w piśmie Kownacki.
"Pan minister Mariusz Błaszczak po objęciu szefostwa ministerstwa (obrony narodowej) zlecił audyt wszystkich działań zakupowych, zamówieniowych. Warto w takiej sytuacji odnieść się również do faktów, rzeczywistości i porównać, jakie były wydatki w latach 2013-2014 i 2015, tak, abyśmy wiedzieli, czy mówimy o wartościach porównywalnych" - powiedział premier w piątek na spotkaniu ze studentami w Toruniu.
Jak mówił, wydatki te dotyczą "całych służb zbrojnych", a nie samego resortu obrony. "Tak czy owak, kwota jest istotna" - dodał szef rządu.
Morawiecki zapewnił, że minister Błaszczak wyjaśni "do samego końca", czy te wydatki były "porównywalne, uzasadnione i uczciwie wydane". "Nam taka uczciwość najbardziej leży na sercu" - podkreślił.
Kownacki, w odpowiedzi na zapytanie posła Misiły wskazywał, że karty płatnicze i kredytowe używane w MON są instrumentem niezbędnych rozliczeń pieniężnych, np. opłat za pobyt w hotelach podczas podróży służbowych, z którymi "nie wiążą się żadne samoistne uprawnienia ich dysponentów do swobodnego wykorzystywania środków budżetowych MON".
Dodał też, że każdy wydatek, w tym również dokonany z użyciem kart, wynika z właściwego planu finansowego oraz rzeczowo-finansowego, i jest związany "z realizacją konkretnego zadania merytorycznego, zatwierdzonego przez Ministra Obrony Narodowej, jego zastępców, Dyrektora Generalnego MON, dowódców wojskowych różnego szczebla lub kierowników jednostek budżetowych".
Resort obrony w piątkowym komunikacie poinformował, że "jedną z pierwszych decyzji ministra Mariusza Błaszczaka po objęciu stanowiska ministra obrony narodowej było ograniczenie o ponad połowę liczby kart płatniczych przeznaczonych do dyspozycji pracowników urzędu". Ministerstwo wskazało, że obecnie w resorcie pozwolenie na używanie kart posiada jedynie 12 osób. "Otrzymały je osoby odpowiedzialne za organizację wyjazdów zagranicznych ministrów oraz oficjalnych delegacji, a także pracownicy zajmujący się drobnymi zakupami interwencyjnymi, związanymi np. z technicznymi awariami w budynku" - doprecyzowano.
MON zaznaczyło, że łączna liczba kart oraz kwota wydatkowana w latach 2016-2017, która została podana w odpowiedzi na zapytanie Piotra Misiło, dotyczyła całych sił zbrojnych, a nie jedynie ministerstwa. "Nie były to też środki przeznaczone na wydatki reprezentacyjne, jak twierdzą posłowie opozycji. Były to karty wykorzystywane do funkcjonowania jednostek wojskowych i ponad 100 ataszatów obrony funkcjonujących poza granicami państwa" - zwrócił uwagę resort.
"Podkreślamy, że w Ministerstwie Obrony Narodowej wszelkie kwestie związane z korzystaniem z kart kredytowych i rozliczaniem transakcji regulują odpowiednie przepisy" - czytamy w komunikacie.
Mariusz Błaszczak objął stanowisko ministra obrony 9 stycznia, zastępując na tym stanowisku Antoniego Macierewicza.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.