Włoski archeolog, pracujący w lokalnej administracji w Apulii, który ujawnił przypadki korupcji, otrzymał list z pogróżkami napisany starożytną greką. Jego nadawca ręcznie przepisał fragment tragedii "Agamemnon" Ajschylosa.
Dziennik "Corriere della Sera" opisuje w niedzielę zdarzenie z małego miasta Acquaviva delle Fonti, koło Bari, gdzie szefem wydziału do spraw robót publicznych w magistracie jest archeolog z zawodu Austacio Busto. Jest on najważniejszym świadkiem w śledztwie dotyczącym korupcji. Ujawnił ją po tym, gdy przedsiębiorca próbował mu wręczyć 5 tysięcy euro łapówki w zamian za pomoc w wygraniu przetargu na remont miejscowego teatru.
Busto opowiedział o tym burmistrzowi i obaj złożyli doniesienie na posterunku karabinierów. Potem zadenuncjował kolejny podobny przypadek.
Dzięki przekazanym przez niego informacjom w lipcu zeszłego roku aresztowano łącznie 11 osób zamieszanych w korupcyjny system. W najbliższych dniach ma on złożyć zeznania na jednym z procesów, wytoczonych w rezultacie dochodzenia.
Tuż przed rozprawą urzędnik otrzymał list z pogróżkami napisany greckim klasycznym alfabetem i to - jak podkreśla gazeta - pewną ręką, bezbłędnie i z właściwie postawionymi akcentami.
Fragment starożytnej tragedii Ajschylosa o Agamemnonie archeolog natychmiast uznał za pogróżki bowiem wymieniona jest w nim postać Parysa, a włoską wersję tego imienia - Paride ma jego syn. "Właśnie to mnie niepokoi"- powiedział Busto. Dodał również: "Oczywiste jest to, że osoba, która napisała ten list, ma światły i wyrafinowany umysł, wie co robię i zna moją rodzinę".
Ten najdziwniejszy list z pogróżkami jest obecnie badany przez karabinierów, którzy również twierdzą, że ma on charakter groźby. Świadczą o tym między innymi przytoczone słowa z tragedii o "okrutnym losie".
"Zrobiłbym drugi raz to samo i idę naprzód"- powiedział dziennikowi Austacio Busto.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.