Słowacka policja poszukuje mężczyzny, który miał być sprawcą awantury.
Kuriozalne i niebezpieczne zdarzenie opisuje krakowski oddział "Gazety Wyborczej". W minioną sobotę przewodniczka wysokogórska z Polski prowadziła na Gerlacha - najwyższy szczyt całych Tatr - dwie klientki. W czasie pokonywania trudnego miejsca zwanego Batyżowiecka Próbą jej zespół mijał się z trzyosobowym zespołem, który wedle relacji kobiety był prowadzony przez Słowaka. Doszło do utarczki słownej, mężczyzna miał zwyzywać i rzucić pytanie co tam robi. Gdy ta wyjaśniła, że posiada licencje przewodnika uprawniającą do prowadzenia klientów na Gerlach i chciała zrobić mu zdjęcie w celach identyfikacyjnych, doszło do rękoczynów. Słowak najpierw próbował odebrać jej smartfona, a następnie szarpał i przewrócił. Następnie uderzył ją w głowę. Sytuacja miała miejsce na wysokości około 2300 m.n.p.m., w mocno eksponowanym miejscu, na wąskim, skalnym odcinku drogi na szczyt.
Batyżowiecka Próba to odcinek drogi, którą zwyczajowo latem schodzi się z Gerlacha, a zimą wchodzi i schodzi (w ramach najpopularniejszego wariantu). Być może właśnie fakt wprowadzania klientów drogą "zejściową" był początkiem kłótni.
Przewodniczka zgłosiła sprawę na posterunku policji w Starym Smokovcu. Jeśli oskarżenia kobiety zostaną udowodnione, napastnikowi grozi kara jednego roku pozbawienia wolności.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"